Witajcie! Sorki, że się nie odzywałam ostatnio, ale miałam urwanie głowy w poniedziałek. Przed codziennym wieczornym kąpaniem zobaczyłam u małego w kupce krew, strasznie się wyatraszyłam i zadzwoniłam do naszj doktorki, która powiedziała, żeby dać mu lakcidofil i obserwować, i gdyby się jeszcze raz to powtórzyło to od razu na pogotowie jechać, a jeśli nie to pewnie ta krewka jest od podrażnionego jelitka, bo dość często mały robi jeszcze kupki. Po dwóch godz zrobił tak troszeczkę i taka mała kapka krwi była więc się ubraliśmy i pojechaliśmy na to pogotowie, gdzie lekarz zbadał, i stwierdził, że nic takiego nie widzi u małego, bo bólu brzuszka nie ma, no i kupki też jakoś rzadziej się pojawiały, ale on jednak musi go zatrzymać na obserwacji i to na oddziale zakaźnym . Oczywiście nie zgodziłam się, bo to dzieciątko ma dopiero 2 tyg i złapałoby jakieś świństwo na tym zakaźnym . Wysłał nas na oddział noworodkowy, gdzie lekarka znów go zbadała i sama nam doradziła, żeby zabrać dziecko do domu (z tym, że na własne życzenie) i obserwować, jak coś to jeszcze raz przyjechać. Oj co ja przeżyłam . Na szczęście już się to nie powtórzyło, robi kupki wczoraj i dziś tak ok 4 dziennie, choć nadal rozwolnione. Ta doktorka stwierdziła, że ja musiałam coś zjeść, kazała mi odstawić nabiał ze swojego jadłospisu.
To tyle u mnie. Ciągle mam wrażenie że robie coś nie tak i szkodze tym małemu