08 lut 2011, 10:42
hej Kochane ja z kawusią:)
ale naklikałyście, ale narzekań na facetów, Kochane brać ich w garść, nie ma że on do dziecka nie wstaje, zwłaszcza, ze dziecko butlą karmione, jak sobie pozwolimy tak mamy i koniec, skoro się nie ustaliło wcześniej kto ma jakie zadanie do wykonania w czasie jak pojawi się dziecko, my o tym wiele rozmawialiśmy, bardzo wiele i mój maż oczywiście na ile mógł to pomagał, bo jesteśmy w UK sami, nie mamy zupełnie nikogo, i po porodzie wzioł wolne by pierwsze dni być z nami i wszystko robiliśmy wspólnie, a czasem i on więcej np ugotował mi obiad, czy pojechał na zakupy, spacery wspólne, wstawanie w nocy ja z racji iż karmiłam piersią, ale on np chodził przewijać małą, wstawał ze mną, spał ze mną i nawet więcej jak ja nasłuchiwał małej i nie narzekał, nie płakał a pracował tez cieżko od 15 do 23-1 w nocy.
Oczywiście marudze na niego wiele czasem jak mamy sprzeczki to mnie po prostu doprowadzaa do szału i wykrzykuje takie rzeczy że szok, ze nic nie robi, że wszystko na mojej głowie itp, fakt jest wiecej na mojej głowie bo to ja więcej w domu siedzę, ja pracuję tylko 2 dni w tyg. ale on się zajmuje rachunkami, gotuje, sprzata (tylko że rzadziej bo jak zaczyna to już tak na błysk, wszystko porządnie, czyli jeden pokój jeden dzień, bo wszystko musi być cacy) no ale nie zachwalam więcej bo znów mnie wnerwi, a jak się sprzeczamy to wtedy oczywiście na złość mi nie robi zupełnie nic!!!
I ja tylko uważam, że nie ma co się nad sobą użalać, bo sie nie wychodzi z domu, dziecko nie przeszkoda, można wyjść na spacer do sklepu z dzieckiem po to są wózki:):):) Nie chcem wyjść na zołzę, ale ja nie mam żadnego wsparcia w rodzinie, nikt mi z dzieciątkiem nigdy nie zostawał, i drugie mam w drodze, wiem, że będzie cieżko, ale takie były plany, zrobiłam to wiedząc co robię, choć pewno nie raz powiem, że mam dość, ale cóż nie będę płakać bo sama chcę być matką i trzeba to przetrwać, nie ja pierwsza nie ostatnia, jedne maja lepiej inne gorzej, - spadlamznieba Ty Kochana siąć ze swoim i z nim pogdaj, bo skoro on widzi, że dajesz sobie radę to uważa że sobie dajesz radę, skoro piszesz, że prosić się nie będziesz, to niestety pretensje tylko możesz mieć do siebie, niestety ich trzeba prosić, a raczej pokazać palcem co i jak się robi albo zostawić niech sobie radzi, Ty też sie uczysz tego, nie mamy w genach zapisanych danych jak przewijac pieluche, czy zrobić mleko dla dziecka, też się tego uczymy, i Ty musisz swojemu to powiedzieć, trzeba to pokaż jak co się robi, może on sie boi że bedzie skrytykowany przez ciebie jak coś mu nie wyjdzie, nie patrz mu na ręce mój pierwsze tygodnie przewijał małą jak mnie nie było w pokoju potem przyznał że się bał że mu powiem że robi coś nie tak, a ja się śmiałam mówię "a skad ja mogę wiedzieć czy ja robię dobrze, skoro mnie tez nikt tego nie uczył, ale skoro dziecko nie płacze to jest ok") chcesz się wykąpać, powiedz "idę się zrelaksować, mleko jest tam pieluchy tam" i tyle, przerazi sie ale wyjścia nie będzie miał i co by się nie działo daj mu szansę. Jesteś tylko człowiekiem, nie maszyną.
Wiem, że każdej z nas sytuacja wydaje się najtragiczniejsza, ale z każdej sytuacji jest wyjście, a jezeli nie ma rozwiązania problemu znakiem temu nie ma problemu w ogóle:):):):)
Błowa do góry!!!!! A jak nie wiesz jak z nim pogadać poszukaj w necie artykułów na temat mężczyzna i dziecko, pierwsze kroki itp jest tego masa, daj mu do poczytania, psychologowie piszą jak kobiety reagują na wiele spra bo może on nie widzi, ze ty się irytujesz, że ciebie to wnerwia, że doprowadza do szału, on widzi, (jak już pisałam) że świetnie sobie dajesz radę, nie prosisz więc pomocy nie potrzebujesz!!! Mój mąż mówi "facet jest prosty, nie powiesz to on sie nie domyśli, i tak jest z każdym i w każdej dziedzinie zycia, jak w seksie, nie powiez co lubisz to się nie domyśli, nawet nie będzie szukał co ci się podoba, bo pójdzie na łatwiznę - skoro nie mówisz to jest ok"
Ale się rozpisałam, jakie plany na dziś macie????