12 lut 2011, 20:50
Cześć Kochane.
Przepraszam, że nie weszłąm wcześniej.
Zawsze marzyłam o rodzinie. Takiej prawdziwej. Może dlatego, że sama takiej nie miałam. Za wszelką cenę chciałam mieć ciepłe ognisko domowe, z resztą każda z nas o tym marzy. Co u mnie? Powiedziałam mu wszystko. Czego mam dość, co mnie wykańcza, co ze mną robi, jak się czuję. Wiecie czemu to zrobiłam? Dla swojej córki, chciałam dać mu jeszcze jedną szansę - nie chcę jej pozbawiać tego o czym marzyłam całe życie ja. Nie chcę, żeby była starsza i miała do mnie pretensje, czemu nie dałam tacie jeszcze jednej, ostatniej szansy. Więc dałam. Było mi strasznie ciężko, i jest nadal, pewnie niektóre z Was mnie kompletnie nie rzumieją. Dlaczego niby wybaczyłam to wszystko? Ja nie wybaczyłam... Po prostu chce spróbować. Jak patrzyłam, przed podjęciem tej decyzji, jak Mała śmieje się do swojego taty, jak na niego patrzy i wodzi za nim wzrokiem, serce krajało mi się na kawałki. Nie potrafilam, nie mogłam... Teraz jeśli coś się wydarzy co mnie zaboli na pewno odpuszczę, bo będzie znaczyło że po raz kolejny byłam naiwna. Mam nadzieje że w końcu w swoim życiu miło się rozczaruję.
Dziękuję Wam za wsparcie, u nikogo nigdy nie miałam takiego. Bardzo to duzo dla mnie znaczy. WIem, że nie jstem niektórym z Was obojetna. Żę myślicie o mnie, chcecie dla mnie i dla mojej córki dobrze. Tych z Was, które wiedzą o czym mówię, mogę spokojnie nazwać przyjaciółmi. Bo nie atakujecie mnie za to, co jeszcze z nim robię, tylko mnie po prostu wspieracie i się martwicie. Jesteście najwspanialsze na Świecie i za to dziękuję z całego serca.