Każda z nas była nastolatką.
Ja zaczęłam spotykać się z moim mężem gdy miałam 14 lat a on 15 lat...początkowo jako przyjaciele. Byliśmy parą ale i tak mówię że prawdziwą parą staliśmy się dopiero 3 lata później. Pamiętam że krew to nie woda ale miałam taką czerwoną lampkę w głowie, która zawsze mi się zaświecała gdy posuwaliśmy się za daleko. Były pocałunki, delikatne pieszczoty i tyle. Dopiero gdy skończyłam 17 lat, a on 18 zdecydowaliśmy się na nasz pierwszy raz. Była to przemyślana decyzja.
Wyjechaliśmy razem pod namioty, do niczego nie doszło - chociaż ja poszłam do lekarza po tabletki. Niczego nie planowaliśmy ale różnie mogłoby być więc wolałam się zabezpieczyć Gdy rodzice odprowadzali nas na pociąg, mama powiedziała - pamiętajcie że dzieci nie przynosi bocian
Później gdy skończyłam liceum, były studia.... nie było nam łatwo... tylko tato pracował. Mama nie raz w rozmowie mówiła: córka ja wiem, ale uważajcie... to ty będziesz musiała zrezygnować ze studiów.
U mnie w domu temat sexu był tematem otwartym, tak samo jest teraz u nas. Martyna już pyta o nie które sprawy, więc jej tłumacze