Gosia, ja mam testy na prolaktyne dosyc czesto, kiedys tam mialam taki test "obiazeniowy" jak ty piszesz, ale czym to "obiazenie" bylo robione, to nie wiem. Test byl w siedleckim szpitalu
jakies 15 lat temu. polegalo to na tym, ze pobierali mi krew na badania, pozniej dali jakies lekarstwo (sami, nic nie kupowalam zreszta, recepte chyba na to trzeba i bez recepty nie kupisz), po godz robili znow badanie krwi i chyba ostatnie po trzech lub czterech, dokladnie nie pamietam. Jedyne co pamietam, ze nic nie kupowalam ani nie bralam ze soba, mi kazali byc naczczo choc do badania prolaktyny nie trzeba byc naczczo
Ale chyba ogolna biochemike robili z pierwszego badania. Pozniej moglam juz isc na sniadanie. Dodam, ze czulam sie srednio po tej tabletce - mdlosci i zawroty glowy - ale to moze ze stresu tez byc
bo mialam wtedy "nascie" lat