Kratka, no może przesadziłam z tym leceniem siuśków ciurkiem. Ja rozumiem, że zwieracze, że napełnienie pęcherza, no i OK poczytam, bo nadal nie rozumiem co w takim razie decyduje, że pęcherz się opróżnia. Przecież nikt inny jak sam organizm dziecka.
I chyba źle mnie zrozumiałaś, choć zdaje się pisałam. O żadnym zmuszaniu nie może byc mowy. Wręcz odwrotnie. Mowa tutaj o komunikacji między mamą a dzieckiem. dziecko nie zawoła "mamo siusiu", ale tuż przed daje sygnały. Filmik na stronie "bez pieluch" to jedno. Ja widziałam to na żywo: dziewczynka 4 miesiące leży na kocyku na trawie, obok mama. Malutka zaczyna specyficznie pomrukiwać. Mama zdejmuje jej pieluszkę (suchą), przytula i kuca na uboczu. Mówi małej "psiii". Mała siusia. To nie było żadne czary mary. Miało to miejsce ze 3 razy podczas naszego spotkania.
I powiem szczerze, sama chcialabym mieć tak bliski kontakt z niemowlakiem jak moja kol.
Nie wierzę, że dziecko pampersowe da się w wieku naszych odpieluchować i wierzcie mi lub nie, nie mam ambicji by odpueluchować ją na roczek, czy nawet półtora, bo mi nawet nie o to chodzi. Sikanie pod siebie jest już zbyt utrwalone. Ale wprowadzenie nocniczka? Czemu nie? Bo są inne rozwijające zabawy? no są. Ale czy jedno wyklucza drugie?
![:-)](./images/smilies/001.gif)
Zresztą to nie tylko nocnik. Jak mała na golaska siusia, mówię jej co się dzieje, jak stęka kupola, też mówię, tak jak mówię "to jest piesek" i "zrób kosi kosi" i wiele innych rzeczy.
[ Dodano: 2011-02-25, 14:54 ]
ja po prostu jestem przeciwniczna przyspieszania pewnych rzeczy na sile- chodzenia, uzywania nocnika, nauki 15 jezykow, gry na pianinie i innych rzeczy. Na wszystko jest odpowiedni moment- nasze dzieci teraz ucza sie wstawac, chodzic, powtarzac sylaby albo krotkie wyrazy, ucza sie dopasowywac ksztalty itp moga uczyc sie powoli jesc lyzeczka (o ile chca), pic z bidonow/niekapkow itp itd
co do pogrubionego- no to się zasadniczo zgadzamy
Z tym, że chodzić można uczyć na siłę (wsadzić w chodzik, stawiać, prowadzać), zakupując zabawki nieodpowiednie do wieku można dziecko zniechęcić albo przestymulować, zamęczyć ;)
Ale przynajmniej ja, nie widzę nic złego w tym, że moje dzieci słuchają piosenek po angielsku (skoro sobie takie włączają i mają ochotę), ani w tym, że delikatnie proponuję młodej nocnik. Nie nazwałabym więc tego przyspieszaniem. Po prostu codzienność.