Ja się nie bałam samego puścić. My oboje pracujemy i zawodowo i w domu, a ja jeszcze się uczę, to wtedy mąż sam zajmuje się chłopakami. Można powiedzieć, że obowiązki domowe mamy podzielone mniej więcej na pół. Najbardziej lubi zmywać (czyt. włożyć naczynia do zmywarki)

i prać (czyt. włożyć ubrania do pralki)
A ten wyjazd to jego marzenie. Wiecie, mamy jezioro "pod nosem", niektórzy żartują, że można łowić ryby z balkonu, ale Arek jest tak wypalony, że nie ma ochoty na łowienie, mimo że bardzo lubi łowić ryby. W tym roku to może dwa razy był.
A Arek nie dorabia, i mimo że powinien pracować 8 godzin dziennie, to i tak pracuje 9-10, a za nadgodziny mu nie zapłacą, a jak pracuje w sobotę to ma za to wolny dzień. I dodatkowo telefony od rana do nocy i soboty też. Niestety służbowe komórki to przekleństwo
Niech trochę potęskni, potem jak na skrzydłach wraca do domu

Nie ma go kilka dni i już mu tęskno
