18 lip 2011, 23:04
Jest mi bardzo ciężko, ale ten malutki brzdąc daje mi tyle radości i siły....Chyba za dużo tej siły bo nie mam jej na kim wyładować ;) a tak poważnie.. Mam tak wiele żalu sama do siebie, sama nawet nie wiem dlaczego... A co do żony szanownego pana "TATUSIA"... Wiem to, że jak urodzi im się drugie maleństwo, to właśnie dzieckonajbardziej ucierpi. Taki człowiek jak on nigdy sie nie zmieni a przynajmniej nie w przeciągu pół roku. A jego żona po porodzie będzie jeszcze bardziej cierpiałą niż jej się wydaje. On albo bedzie wychodił z domu na 24h, albo wyrzuci ja z domu bo bd mu przeszkadzał płacz dziecka, alo bd ją prał tylko dlatego bo dziecko bd mu płakało w domu a on go nie bd w stanie uciszyc.... HJa byłam o tyle w konfortowej sytuacji, ze moi rodzice nie zgodzili sie na ślub, ani na wspólne zamieszkanie. Moja mama od samego pocatku była zdania, ze jesli zrobie tak jak on chce to nie skoncze szkoly tylko bede siedziała w domu-prała, sprzątała, gotowała, w nocy mu d***** dawała a jak by mu cos nie przypasowało byłabym workiem treningowym.. I oczywiście jak zwykle zreszta mamusia miała racje, ale u mnie sie oczywiscie tak nie stalo, ale u jego żony owszem-musiała rzucić studia... Już jej współczuję, ale zarazem jej nienawidze. Ale jeszcze chwilke, a przekona się za jakiego sku**** wyszła...