08 sie 2011, 23:13
Cześć Dziewczyny przez kilka dni nie mogłam nic napisać na forum, wchodziłam na stronę, mogłam przeczytać ostatnią stronę ale kursor nie działał. Ale wreszcie się odblokowało.
Nie wiem czy pamiętacie że miałam problem z zębem. Od połowy lipca bolało, zrobił się stan zapalny i po otworzeniu kanałów jak ropa zeszła to dostałam antybiotyk i było ok. Po 2 tyg dentystka oczyściła kanały i zamknęła mi miękkim fleczerem zeby nie dostało się coś do środka a po porodzie miałam zrobić prześwietlenie zęba i wtedy zapląbować. Ale jak zamknęła mi go z tym lekarstwem to zaczęły się cyrki! W nocy musiałam to wydłubać bo ból był i wysadzenie zęba z dziąsła. Rano nie bolało, ale kolejnej noicy już od 3 rano ból wrócił i tak cierpiałam 3 dni, apapy co 4 godziny całą dobę. Moja lekarka pojechała na wczas, byłyśmy pod telefonem ale na odległość niewiele mogła mi pomóc. I tak przyjechała do gabinetu w niedziele przepłukać kanały a tego dnia miała chrzciny własnej córeczki!! I tak w zeszły wtorek nie mogłam dłużej zwlekać i poszłam do innego dentysty, okazało się ze to zgorzel, jakiś gaz który jak się kumuluje w dziąśle to jest ból na maxa!! KAzała mi usunąć tego zęba ale uprzedziłą ze mało kto się podejmie tego przed samym porodem. Na pogotowiu dentystycznym powiefdzieli ze usuną go ale muszę mieć pisemną zgodę lekarza ginekologa!! Zadzwoniłam do niego i powiedział ze oni są nienormalni, po co im to, on sam nie moze przewidzieć pzrecież czy poród się nie zacznie po usunięciu zęba. Ale jak coś to powiedział ze mam przyjechać bo jak zęba trzeba usunąć to żebym nie zwlekała. Ale ja już się zalamałam, z bólu i bezsilności, no i mój tata zadzwonił do innej dentystki, powiedział co się dzieje i ona powiedziałą że wyrwie mi go bez problemu! Byłam że tak powiem "posrana ze strachu" ale co miałam zrobić, 3 tyg faszerować sie apapem?? Usunęłam tego wstrętnego żęba bała mi znieczulenie delikatne takie bez pobudzacza skurczy, ale jak przyszląm do domu z tatą to myślałam że umrę z bólu, ten gaz i ropa zaczęły wychodzić i normalnie rozsadzało mi dziąsło!! Pół godziny ciągłego ostrego bólu, ryczałam juz jak bóbr, a moja Weronisia wierciła się mocno! Cały czas do niej mowiłam żeby czasem nie chciała jeszcze wychodzić, uspokajałam ją jak mogłam. W końcu troche ból zelżał... Jutro bedzie tydzień i juz jest lepiej, przyzwyczaiłąm się już że straciłam ząbka, no bo co zrobić?? Oczywiście znów antybiotyk na 5 dni, wczoraj skończyłam zażywać. Przez 2 miesiące zażyłam 3 antybiotyki. Od kilku dni znów spuchły mi stopy, wyglądają karykaturalnie. Kostki mam tak grube jak szerokość stopy, podbicie jak poduszki, jutro to chyba nie wyjdę z domy jak bedzie chłodno bo buta nie wcisnę tylko japonki.
Kręgosłup boli jak diabli i doszłam do wniosku że jeśli 16 sierpnia jak pójdę na ostatnią wizytę to jeśli Weronika będzie ,mieć powyżej 4 kg to będę błagac lekarza zeby przyjął mnie następnego dnia na oddział. Mimo strachu już mam dość!! W tym momencie to jestem jak chodzacy żywy inkubator w którym moja córcia jest donoszona i tylko sobie tyje a ja opadam z sił i tracę chęć do czegokolwiek, jak pomyślę że do terminu z miesiaczki miałabym czekać do 27 sierpnia to normalnie nie mogę uwierzyć, jak ja biedula wytrzymałam to z Bartusiem???Coś czuję że ona nie byłaby wcale mniejsza od bartusia, na szczęście ze mam tutaj już ustaloną cesarkę!!! Więc po co zwlekać??!! Ale jedynie co jeszcze jest to nie skończyliśmy remontu w domu... Ale zostało pomalowianie jednej ściany w dużym pokoju i sprzątanie po wszystkim. Ja nie mogę się ruszać, to ciocia mi pomaga, poprałam rzeczy Weronisi, ale czekają w poszewkach bo ja nie mogę prasować, nie dam rady stać, bo [przeważa mnie do przodu i ból kręgosłupa dobija, a jak siedzę to mała nie ma miejsca i w ogóle jak ruszam ręką to ciężko jest i tak właśnie jestem juz niedołężna!!! Jak stara zurzyta baba!!! No tak się czuję, ledwo powłuczam nogami po ziemi, i to jest stan błogoslawiony????!!! Masakra!!!!