witam,
jeśli chodzi o fotelik to my już od miesiąca mamy dla malucha. Kiedyś wam pisałam ze kupimy PegPerego Viaggio 1DuoFix 9-18. i tak też sie stało.
Mały jest zachwycony jazdą do przodu. Z mniejszego fotelika też ciągle korzystam bo jest w moim aucie i jak gdzieś z nim jadę gdzie będę musiała go na chwilę wziąć (np; lekarz, zabiegi, fryzjer) to wtedy biorę go do mniejszego bo łatwiej mi go przenieść z samochodu w dane miejsce. Natomiast po mieście i jak gdzieś wyjeżdżamy to jedzie już w dużym foteliku który uwielbia.
Z wyborem nie mieliśmy problemu bo jak kupowaliśmy ten poprzedni 0-13 to kupiliśmy bazy IsoFix które sa na dwa foteliki (0-13kg i 9-18kg) i wiedzieliśmy jaki będzie następny.
Nie wiem czy to prawda czy nie ale ostatnio ktoś mi mówił lub gdzieś czytałam ze dzieci które nie maja jeszcze 9 kg nie powinny jeździć przodem do kierunku jazdy. Mały nie ma jeszcze 9 ale juz jeździ bo tyłem bardzo mu sie nudzi. Zresztą on juz dawno siedz. w mniejszym foteliku zazwyczaj siedzi (nie ma pozycji pół leżącej), a to podobno nie jest bezpieczne. Nie wiem ile w tym prawdy i czy faktycznie tak jest.
[ Dodano: 16-08-2011, 12:17 ]
Witam,
Wczoraj była u nas szanowna Pani teściowa i myślałam że ją po prostu uduszę.
zresztą moj mąż też z nia nie wytrzymywal.
Miał nadzieję że nie przyjedzie do nas (zresztą on chyba bardzo tego nie chcaił bo jak przyjechali to bardzo rozbolała go głowa, zapewne się wkurzyl)
Zaczęło się juz przy wejściu. Wchodzi do nas i od razu do malego bierze go na ręce. Zabrałam jej dziecko i powiedziałam ze ma iść umyć rece po podróży.
ona oczywiście zero reakcji i wyciąga do małego ręce.
byłam nieugięta i nie pozwolilam jej wziąć małego dopóki nie umyła rąk.
poszła umyć i wzięła go na ręce, a później mówi do mnie " musisz myć mu ciągle ręce jak on tak chodzi po podłodze(aluzja do jej rąk), nie rozkładasz żadnych kocyków?" no po prostu zastrzeliła mnie tym pytaniem, a raczej swoja głupotą.
Zapytałam się jej jak ona by rozłożyła te koce skoro mały zasuwa po całym mieszkaniu. niech mi powie to na pewno je rozłożę tak aby zakrywały każdy kawałek podłogi.
Nic - oczywiście mi na to nie odpowiedziała.
Wzięła małego na ręce i zaczęła go stawiać. rozumiecie to?
Ja matka która nie mam zamiaru niczego przyspieszać u dziecka.
nigdy go nie sadzałam,
nie pozwalam na to aby stawał nawet jak go trzymam na rękach. Chcę aby wszystko wyszło samo a ona mi go stawiać zaczęła!!!!!!
Jak jej zwrócilam uwagę to oczywiście wielkie zdziwienie co ja od niej chcę.
powiedziałam jej że nie życzę sobie aby ktokolwiek stawiał moje dziecko póki samo nie ustanie na nóżkach. Mało tego ona zaczęła go stawiac na parapecie. Rozumiecie to?
pokazuje chyba małemu co bedzie mógł robić jak juz zacznie chodzić.
po prostu ta kobieta jest dla mnie nie do ogarnięcia.
Kupila małemu zabawkę edukacyjną. Rozmawialyśmy kiedyś o tym ze chcemuy kupić małemu szczeniaczka-uczniaczka. Dokładnie powiedziałam jej co to jest i pokazałam w necie. ona mi powiedziała że u nich jest taki misiu edukacyjny. na co jej odpowiedziałam ze my juz zdecydowaliśmy się na szczeniaczka i to kupimy. I oczywiście co dostał wczoraj moj mały. misia - eduś.
kopia szczeniaczka uczniaczka.
Powiedzialam jej o tym że kupuje małemu podwójne rzeczy. i lepiej niech nas się zapyta co mozna mu kupić albo co chcemy kupic aby nie dublowac zabawek.
Przypomnialam jej nasza rozmowę o tych zabawkach.
po prostu ręce mi opadaja.
ona kupuje naszemu dziecku większość rzeczy które my już mamy.
Dla przykładu - w 4 miesiącu zycia moje dziecko dostalo od niej album -moje pierwsze pięć lat anne geddes - dokładnie taki jaki kupiliśmy mu jeszcze jak był w brzuszku,
miesiąc po chrzcinach dostał od niej szatkę na chrzest z wyszytym imieniem i nazwiskiem (pieniądze na szatke którą miał maly w dniu chrztu dała matka chrzestna tak jak powinno być, nie ona kupiła drugą)
Jak miał się urodzić to oglądała ze mną jego ciuszki i mały miał pelno czapeczek i co kupila kolejne 3 czapeczki.
dziewczyny takich przykładów jest mnóstwo. Wszystko co maly dostaje jest bezsensowne albo podwójne. Szkoda n=bo te rzeczy które ona kupuje wcale nie sa tanie i można by bylo przeznaczyc te pieniądze na coś innego.
A teraz jeszcze jedna (chyba największa tego dnia) głupota i bezmyślność mojej teściowej.
Siedzieliśmy w domu i mieliśmy włączoną klimatyzację więc było chłodno, przyjemnie. Poszliśmy na spacer na co moja teściowa mówi "ale na zewnątrz jest znacznie cieplej niz w domu"
po prostu nie wiedzieliśmy co powiedzieć tej kobiecie. Spojrzeliśmy na siebie tylko z moim M i zaczęlismy sie smiać. na co mój teść mówi - przeciez jak siedzieliśmy w domu to była cały czas włączona klimatyzacja to jak miało być?
Oczywiście znowu była gadka o tym ze mały nie ma skarpet w domu i na spacerze no i oczywiście czapeczki.
zaczęła mnie uświadamiac jak to ciężko jest z dzieckiem.
na co jej powiedziałam ze ja inaczej podchodze do zycia i że dziecko niczego w moim zyciu nie zmienio. nie ogranicza mnie w niczym. robię co chcę i chodze gdzie chcę. Nie zmieniłam swojego życia o 180st.
jak się dowiedziała że idę z małym nawet na rehabilitację i masaże to zapytała sie mnie "to z kim go tam zostawiasz?'
mówie do niej że on jest tam cały czas ze mna i że z nikim go nie zostawiam. po prostu pakuję małego do samochodu i jedziemy razem. Jak trzeba go nakarmić to przerywam zabieg karmię malego, albo daje mu pić i później wracam do zabiegów.
Oczywiście wielkie zdziwienie i niedowierzanie w to co mówię.
Była chwile ale zmęczyła mnie na maksa.
Wiele jeszcze by pisac co było bo oczywiście to nie wszystko co napisałam.
ręce opadają
Glupie babsko i tyle. i pomyśleć ze to znowu ja namówiłam mojego M aby ich zaprosił do nas aby malego zobaczyli.
kolejna dołujaca wiadomość jak to mi tez bedzie ciężko na aplikacji. dziecko i aplikacja i ze to jest tak że zawsze coś się niedopilnuje. Nie wiem jak mam to rozumieć??? Zaniedbam dziecko czy aplikację??? A może jedno i drugie?
moja teściowa nie może pogodzić się z tym że lubię się tak uczyc i ze mam na to ciągle chęci. Według niej ja powinna zrezygnować już z nauki i innych przyjemności które mam. Jakiś czas temu włączyła mi audycje w radiu na cały głos o tym jak dyplomy leżą w szafie i kurz sie na nich zbiera. (to było jeszcze wtedy jak nie byłam w ciąży. Bo oczywiście to że mamy z moim M duży problem płodności to do niej nie dotarło nigdy. Ach mówię wam co to za głupie babsko się trafiło.