Dziewczyny ale dzisiaj strachu się najadłam. Już raz mi tak będąc w szpitalu Martyna zrobiła ale to co dzisiaj było dużo bardziej straszne
Karmiłam małą... opróżniła jedną pierś i zaczęła wrzeszczeć, więc podstawiłam ją do drugiej. Wypluła sporą ilość mleka jak nigdy ze 3 razy aż z niej ściekało. Patrzyłam na nią i dziwne mi się wydawało jej zaciskanie ust i oczu. Chciałam palcami sprawdzić czy oczy otwiera i spróbowałam rozszerzyć powieki... nie drgneła nawet. Uniosłam ją przed siebie... a ona sztywna ! wzrok zawieszony... oczy nie drgneły.. ani płaczku ani nic... wystraszyłam się bardzo

zaczęłam krzyczeć do niej i nic nie pomagało...Na szczęście pamiętałam co w szpitalu kazały położne zrobić - przełożyłam ją więc przez kolano i zaczęłam oklepywać po pleckach. Ona nic... No to ja mocniej... Po około 5 minutach ją odetkało... Normalnie nie wiedziałam czy dzwonić po pogotowie, czy ratować ją... ją robić sztuczne oddychanie którego de facto chyba nie potrafiłabym takiemu maleństwu zrobić.
To były moje najgorsze minuty

Potem czekałam aż zapłacze... jak zaczęła to ja z nią.
Nigdy chyba tak dosadnie nie zrozumiałam jak bardzo ją kocham !!!
Dzisiaj chciałam iść z małą na spacer ale jednak zostaniemy w domu, bo muszę dojść do siebie.
Teraz Martynka leży w leżaczku i patrzy na zabawki z zaciekawieniem, uśmiecha się no i gada sobie
My się też zdecydować na chrzciny musimy.