No mam chwileczke wiec napisze co i jak ... ;)
Pojechałam w czwartek 03.05 do szpitala rano bo w nocy dostałam krwawienia.. poczatkowo myslalam ze to czop połozylam sie spac i jak sie obudzilam to cala bylam zalana krwia.. myslalam ze umre ze strachu.. pojechalismy do szpitala i zostawili mnie na obserwacji.. niestety nie bylo miejsca na patologii ciazy wiec od 8 do 16 przelezałam na porodówce podlaczona do ktg czekajac na miejsce na patologii ciazy.. matko moja ile ja sie tam nasłuchałam przez cały dzien szok..
Przeniesli mnie pozniej na patologie okazalo sie ze mam nadzerke na szyjce i satd to krwawienie.. oznak porodu nie bylo zadnych mialam nadzieje ze wyjde za 2 dni w dwupaku..
jednak.. w nocy okolo 23 zaczelo sie :P skurcz za skurczem najpierw co 10 min potem co 8 i co 6 myslalam ze umre.. bole krzyzowe koszmar nie sadzilam ze tak to boli.. poszlam do poloznej ok 3 w nocy i mowie ze mam regulerne skurcze boli mnie krzyz i mam wrazenie ze rozerwie mi tyłek.. na co ona ze mam isc spac bo to napewno nie porod.. wiec wrocilam do sali ale i tak cala noc nie spalam bo sie nie dało.. o 6:30 przyszła połozna z taka smieszna "trabka" przyłozyla do brzucha i powiedziala ze napewno nie sa to skurcze porodowe ale mam przyjsc do zabiegowego to mnie zbada.. o 7 poszlam wiec i okazało sie ze mam 3 cm rozwarcia.. zrobila mi lewatywe, zadzwoniłam po Dawida i na porodowke.. podłaczyli mnie pod ktg i był brak czynnosci skurczowej ale ja skurcze mialam i mnie cholernie bolało.. ale lekarka powiedziala ze tak czasem jest i wazne jest to co pacjentka odczuwa a nie to co maszyna pokazuje..
Polozna pokazała mojemu Dawidowi jak ma mnie masowac, polewał mnie prysznicem.. Biedny napatrzył sie na mnie.. pamietam ze chcialam umrzec wtedy..
Nie powiem gdyby nie on to nie wiem co by tam bylo.. pozniej polzona powiedziala mu zeby poszedł cos zjesc bo porod pierwszy moze potrwac nawet do 12 godzin wiec ok 9 kazalam mu jechac.. mial zaraz wrocic.. wtedy przyszła polozna i lekarz i przebili mi pecherz z wodami i bylo juz 8 cm ;) i po tym przebiciu akcja sie zaczela:P
Mały nie mógł wyjsc bo jak to stwierdzili jestem TAm bardzo umiesniona.. ale jakos nam sie udało.. to parcie to jakis koszmar samo sie parło :P
Kilkanascie skurczy i parć i wyszła głowka ( dziwne uczucie ) i mały miał pepowinke owinieta wokoł szyjki ale naszczescie dało sie od razu ja odwinac.. pozniej jedna polozna lezała mi na brzuchu i naciskała, dtuga tyrzymala za glowe i brode do klatki przyciskała trzecia trzymala za druga noge a czwarta odbierała Szymka ;) zamieszanie niezłe:P Kilka parc i miałam maluszka, uczucia nigdy nie zapomne i tego jak wygladał :) nie da sie tego opisac ;) byłam najszczesliwsza pod słoncem :)) nastepnie lozysko jakby mi mało było nie urodzilam całego i łychą mi mieszali w srodku

( ale znalezli co chcieli.. szycie zeszło im z godzinke bo szyka mi pekła ale dało zie przezyc.. o 10:25 mialam Synusia czyli w miare szybko mi poszło ;) o 11:30 zadzwonilam do dawida zaryczana a on mowi" Kochanie juz jade, bardzo boli?" a ja na to " Boli, ale mamy juz Synusia" hehe :) A on " KUR**, przegapiłem narodziny Syna?" i w 10 min był w szpitalu.. jak zobaczył Szymcia po całym tym porodzie zmeczonego stwierdził ze jest Brzydal bo maluszek był opuchniety i zmeczony

ale dzisiaj swiata pzoa nim nie widzi :) Zmienił sie o 1000 stopni :) mam nadzieje ze tak juz zostanie :)