Pozostaje mi tylko wierzyć to, że nic nie dzieje się bez przyczyny i wszystko ma jakiś cel. Jest mi cholernie ciężko. Dziś może zrobią mi usg, bo skurczy narazie brak tylko brzuch boli mnie.
Jenny przykro mi bardzo, że Cię to spotyka... nie znam Cię ale cały czas jestem z Tobą myślami mam nadzieję, że się nie poddasz może są jakiekolwiek szanse jeszcze na uratowanie maluszka?? może by Cię przetransportowali do innego szpitala, który jest przygotowany na ratowanie takich malców.... sraszne jest to, że musisz przez to przechodzić.... nawet sobie nie potrafię wyobrazić jak musisz się czuć... dużo siły dla ciebie i maluszka
Jenny ja też życzę Wam dużo siły I cały czas jeszcze mam nadzieję, że uda się uratować Waszego malca. Być może to naiwne, ale naprawdę życzę tego z całego serca