z tym smoczkiem w szpitalu, to niekoniecznie się zgodzę. w zasadzie dziecko jest tak zmęczone samym porodem, że śpi bez zbędnych uspokajaczy i dodatków. Wystarczy mleko, trochę pobujać i kima. Oczywiście są też dzieci z silnym odruchem ssania. I tu smoczek jak znalazł. Ale to są wyjątki. Ja się w smoczek zaopatrzyłam z Tobikiem. Miałam wyparzony i ladnie zapakowany i gotowy w razie co do użycia. Na szczęście nie było to potrzebne. Potem w domu jakoś go dostał jako uspokajacz i tak z nim chodził i spał. z czasem brał tylko do spania, a i po niedługim czasie przed roczkiem oddał sam i nie ma smoka.
Moje dziecko z tych nie mówiących jest. Zwyczajnie mówi tylko kilka wyrazów. Nie chce siadać na nocnik. Nie lubi tego i się denerwuje jak musi. Nie chcę, by taka nauka siusiania kojarzyła mu się z przymusem i stresem. Widać, nie czas dla niego. Muszę poczekać.
No z tym sikaniem do nocnika w wieku 6mcy to lekka przesada. Wątpię by dziecko wtedy było świadome co robi i wołało kupę i siku! :D przecież to ledwo siedzące i nawet nie chodzące, a co dopiero świadome swoich potrzeb :D
a jeśli chodzi o obecną ciążę, to u mnie dziś dzień lepszy. Juz nie jestem przykuta do łóżka. Jem częściej, a mniej. zaraz wybieramy się z młodym na pocztę po przesyłki.