cześć
chciałabym się z Wami podzielić na gorąco, coś poradzić, możę to już wiecie, ale w sumie ja nie wiedziałam, więc się dzielę może się komuś przyda:
1.dowiedzcie się jak prawidłowo przykładać dziecko do piersi. Może się Wam uda ocalić piersi od siniaków i ranek. Ja swoje 2-ego dnia przecierpiałam, ale na szczęście przyszła odpowiednia pani i odpowiednio wyłuszczyła, i jak dobrze będziecie przykładać tak szybko dostaniecie mleko, bo wiadomość do mózgu zostanie wysłana.
2. mnie najpierw wody pękły, a potem stopniowo skurcze się pojawiały, nie wiem czy ma jakiś związek leżenie z szybkością z jaką sie one pojawiają i dochodzi do rozwarcia, ale jak leżałam to było więcej niż jak chodziłam, ale w sumie zaczęłam chodzić w późniejszej fazie. Moze to moje mylne wrażenie, że lezenie oznacza przyspieszenie. Za to jestem pewna, ze chodzenie oraz piłka pomagają na ból, a już jeśłi będziecie miały okazję wziąć prysznic to skorzystajcie, nawet jak będzie się Wam wydawało, że to ponad Wasze siły. (wszystko będzie - sory, że Was trochę może straszę, ale uważam, że lepiej być świadomym). Tylko przy chodzeniu pamiętajcie o ODDYCHANIU, normalnym wdech wydech :) niby proste ale ja miałam problemy. Pojawia się skurcz pamiętajcie oddychać, a najlepiej wydychać dłuuuugo. Ja reagowałam w ten sposób, że przy bólu kurczyłam się w sobie i przeczekując skurcz przestawałam kontrolować oddychanie, a to prowadziło do tego że robiło mi się słabo. Wtedy się kładłam na łóżku, a tam bach i kolejny boleśniejszy niż na stojąco skurcz. Piłka rewelacja, zanim się wszystko zacznie postawcie sobie blisko łóżka, Wy oprzecie się o łóżko ta tam dół będzie sobie balansował. Wtedy przydaje się mąż, który podtrzymuje, masuje plecy itp.
3. weźcie dwie 0,5 l wody, małe żeby same sobie dozować picie. Pomaga.
4. położna moja jest przekonana, ze mi lewatywa pomogła, przyspieszyła, ja w sumie też. Tylko wiadomo lewatywa to lewatywa. Zrobiła mi ją w późniejszym etapie, jak byłyśmy pewne, że po tym pęknięciu wód i skurcze na poród się pojawią. Tylko powiem Wam, że nie dość ze skurcze to trzymanie rurki w pupce i pochłonięcie tej niekończącej się ilości wody i dojście do WC, a tam wiadomo ... itd ciężko, ale dacie radę i to chyba( nie mówię nic na 100%, bo znowuż tak często nie rodzę ;)) pomaga. Mnie zwiększyło się rozwarcie.
5. słuchajcie położnej, lekarza, mówią przyj to nie drzeć się, że boli bo szkoda energii tylko się zaprzeć i goooo. Można tak mówić jeszcze przed całym finałem, nawet trocę się człowiek lepiej czuje, ale powiem Wam jak mój słyszał: umieram, ratuj, ja już nie mogę to chyba w pory robił ;)) Nie myśleć ani chwili, że się nie da rady przeć, dziecko wtedy Waszej siły potrzebuje najbardziej. Ja tym razem rodziłam na boku, położna zasugerowała. Może cie to obgadać przed finałem Powiem Wam świetnie. mąż dociskał mi nogę ja nabrałam powietrza i ze skurczem pchałam, a co i jak samo się wewnątrz działo. za 5 czy 6 razem dzidzi było na zewnątrz, a przerwy między skurczami to były najprzyjemniejsze momenty porodu, zresztą przy skurczu nie boli, ale trzeba dawać z siebie wszystko.
6. podglądajcie pielęgniarki w tym jak m.in myją Wasze dziecko. Ja popatrzyłam i myliśmy małego buzią do wody trzymając pod brzuszkiem, dzieci nie lubią być rozebrane, a pomaga przenoszenie i trzymanie gdy golutki buzią w dół. Mój mały nawet jak ubieram go to łapie odruch machania łapkami (to o ile pamiętam odruch Moore'a)
to tak w skrócie, może komu dopomoże
My już od tyg w domu, mały jest cudny.. muszę kończyć
pozdrawiam i trzymam kciuki za wszystkie brzuszkowe mamy