Witajcie dziewczyny! ja jak zwykle z
choc cięzko mi się juą pije
u nas ciąg dalszy problemów, już sie zastanawiam czy ktos nie rzucił na nas jakichś czarów?
nigdy nie miałam takich problemów jak ostatnie kilka miesięcy, dosłownie jak wesszła do nas ta cała niania, aż zaczynam wkrecać sobie że skoro sama sie zgłosiła, to chciała nam namieszać, ale czemu?no wkrecam sobie takie rzeczy już..
wczoraj zaliczyliśmy izbe przyjeć z młodym, po pracy mąż go odebrał od dziadków, rano jeszcze byłam z nim u pediatry, orzekła ze wirusówka, dobrze sie całkiem miał, ładnie wygladał, tyle ze goraczka, a właśnie po pracy naszej masakra, jak przyjechali do domu płakał, trząsł się że go brzuch boli, pytam gdzie?on że cały brzuch z przodu i że z tyłu, brzuch miał cały napiety, nie zastanawiałam sie długo, w przeciągu 5 minut mówię jedziemy bo nie mam pojecia co sie dzieje, po ok 30 minutach go pusciło, zrobili mu badania podstawowe, czekaliśmy z 2 godz na wyniki i na lekarza
tzn wczesniej zbadał mu brzuch lekarz z izby, a dopiero jak były wyniki zszedł pediatra..wyszły mu liczne bakterie w moczu, ale lekarz kazał rano zebrać mocz, bo wiadomo tam nie było warunków i był pośpiech, zaniosłam juz ten mocz i czekam jak na szpilkach
młody nadal gorączkuje
na dodatek mała miała ciężką noc, chyba gardło zaczeło ją boleć, mnie tez bolało 2 dni, plus smarki gdzieś jej ugrzęzły, wydmuchałam z jednej dziurki megagluty
chodze jak zombie, i tak dumam że póki nie dasz komuś kasy to chyba beda olewać sprawe, a chciałabym przebadać młodego porządnie, przecież powinni byli jakieś usg jeszcze zrobić?
odniose sie też do nocnika, bo Mamusia pytałą - powiem tak, kazdy ma swoją filozofię i każdy sie uczy ć chce na swoich błędach, taka ludzka natura, niektóre dzieci faktycznie ładnie sie ucza nocnika jak juz świadomie to wszystko pojują, ale to chyba mały procencik, to jest ujecie czysto ksiązkowe z tą świadomością, mało jest takich pokornych maluszkó, zwłaszcza w okresie buntu kształtowania swojego jestestwa co własnie sie zaczyna u 2 latka, ja z moim starszym stosowałam identyczną zasadę jak myśli teraz Madleine
jak zaczął siedziec porzadnie, stać, miał nocnik owszem ale nie chciał zbyt chętnie siedzieć, najwyżej w ubraniu, służył do zabawy a ja myślałam właśnie że jak bedzie bardziej świadomy to wtedy sie wezmiemy, nie miałam jakijś wielkiej motywacji, a gdy ktoś mi mówił, ucz teraz to sie wsciekałam
no i z odpieluchowaniem nie było łatwo, zobaczymy jak z małą będzie, kupiłam nocnik jak zaczeła siedzieć, pewnie jak miała 6 - 7 miesięcy, bardzo chętnie od poczatku siada na nocnik, jest sadzana rano, po spaniu w ciągu dnia, po spacerze, ładnie robi, kupke tez dusi ładnie, razem ze mna albo z nianią stękamy, ale oczywiście wszystko to jest na zasadzie kształtowania nawyku, zaprzyjaźniania z czynością
z tym że nocnik to nocnik i służy do konkretnego celu, jeszcze troche poczekamy zanim bedzie wołać i nazywać bo teraz jeszcze za mała, ale mam nadzieję że zaprzyjaźniła się już i jest przyzwyczajona
sory za ten długi post