Moja babcia zawsze się dziwiła, jakie to dwuletni bartuś robi duze kupki
a przecież on NIC nie je
Także "nic" to nie zawsze znaczy nic.
Moja babcia, pilnując B, najpierw napasła go wafelkami, soczkami, cukierkami, a po 15 min chciała wcisnąć budyniek
To se ne da
Mam wolny wieczór normalnie!
Jaśka położyłam spać z Mileną (on musi czuć kogoś bliskość, inaczej ostatnio budzi się wiecznie i mam jazdę wieczorną). A chłopaki mi padli na sofie (wakacje czas zacząć!!)
Z tym nastawieniem i mówieniem głośno o dziecku w jego obecności "niejadek", "on nic nie je", "on nie lubi chlebka z masełkiem" powoduje, że dziecko właśnie tak o sobie myśli. Zgadzam się w 100% z Karo! Syn mojej kol. dokładnie tak o sobie mówił "ja nie lubię chlebka z masełkiem", a wcześniej jego mama z 3 razy mi to tłumaczyła
Zresztą, bart też już to ma we krwi. I pozbyć się nie możemy, chociaż ja sie staram jak mogę by mu nic nie podsuwać, żadnych takich haseł...