Też jest to dla mnie niezrozumiałe... mam koleżankę, która stosuje taka "metodę" wychowawczą. Dziecko przez 90 % swojego dotychczasowego zycia lezy w łóżeczku - bo własnie boją sie, ze sie przyzwyczai... Bez przytualnia, głaskania, i bolących od noszenia dziecka rąk i kręgosłupa... Ja sobie tego nie wyobrażam - wychodze z założenia, że dziecku nalezy dac tyle miłości i czułości na ile się ma w danej chwili siły a nawet w nadmiarze:) Czas na wychowywanie dzieca przychodzi moim zdaniem wtedy, kiedy jest no w stanie poniekąd zrozumiec o co rodzicowi chodzi... to tyle w ramach mioch przemyslen - podkreslam,że nie jestem znawcą - mam tylko jedno dzieciątko i na nim się wzoruję:)Zgadzam się w 100%. Nie wiem tylko dlaczego rodzice bronią się tak przed daniem dziecku bliskosci, ciepła i poczucia bezpieczenstwa, uważając ze należy niemowlaka wyciągac z łózeczka tylko po to by go nakarmić i przewinąc.
Argument nie do pobicia - bo się przyzwyczai! A czy nie poto jestesmy rodzicami by dziecko, nosic, tulic i okazywać mu miłość na każdym kroku? Bo w jaki inny sposób można okazać miłość noworodkowi, który najbardziej potrzebuje swojej mamy?
Ale to niebezpieczne... bo co bedzie jak trzeba bedzie nosić częściej i mama nie będzie miała wtedy spokoju i czasu dla siebie?
To straszne...
Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 1 gość