Jestem
Tak jak myślałam mały zmienił nasze priorytety, mąż oszalał na punkcie synka. Do końca tygodnia ma wolne, później wraca do pracy.
Jak wiecie cc było planowane, poszło szybko przed 16 byłam przyjęta na izbę przyjęć o 18:35 mały przyszedł na świat. Samo cc inaczej sobie wyobrażałam, nie wiedziałam, że będę czuła szarpanie i ucisk, ale szybko poszło. Bez problemów nie obeszło się podczas cc zaczęłam tracić za dużo krwi, ale lekarz był na to przygotowany i sytuacja została opanowana. A teraz dlaczego tak długo nie odzywałam się, po cc dostałam zespołu popunkcyjnego koszmar łeb, kark boli i mdłości leki pomagały tylko na chwilę, poprawa była jedynie jak leżałam płasko, przy dziecku było to nierealne. W drugiej dobie zabrali mi dziecko na obserwacje, bo dostało temperatury, więc noc przepłakałam, naszczęście rano sytuacja była opanowana i dziecko mi oddano. Niestety przez ciągły ból głowy nie byłam wstanie nawet skupić się na nauce karmienia piersią i tak mały zaczął spadać z wagi w końcu dostałam pozwolenie na dokarmianie sztucznym mlekiem i mały zaczął przybierać na wadze. W nd wróciliśmy do domu, zespół popunkcyjny przeszedł w wt. Teraz walczę z nawałem pokarmu bluzki mokre od mleka, do tego temperatura, więc same wiecie na jakim etapie jestem. Moniko i też wszędzie latam z laktatorem najgorsze ściąganie w nocy. Synek słodziak nawet nie zdążyłam mu zdjęcia na komórce zrobić zawsze coś do roboty.