16 wrz 2014, 11:17
Mam skończone 21 lat, mój narzeczony 23. Oboje pracujemy na umowę o pracę, mi przedłużają za miesiąc na rok. Mamy również mieszkanie po dziadkach. Tak bardzo chciałabym dziecka i nie od dziś czy od wczoraj. Pragnę go już odkąd byłam w szkole średniej. Wtedy wiedziałam że mogę jedynie marzyć po cichu bo nie zrobię przecież głupoty świadomie wydając na świat dziecka, na które sama nie zarobię. Teraz teoretycznie bym mogła, ale jednak dalej nie. Planujemy ślub, a rodzice żadnej ze stron nie będą w stanie pomóc finansowo. Odkładamy każdy grosz na wesele, które ma być za rok. Wszystko wydaje się takie łatwe, po kolei praca, ślub, dziecko. Ja wiem, jestem młoda, ale tyle czasu już go pragnę, że czuję jakby coś we mnie gasło. Taka niesamowita tęsknota do niego, jakby ono już gdzieś było, a ja nie mogłabym go wziąć na ręcę. Wiem, że macierzyństwo to nie tylko te dobre momenty, ale każda matka powie, że nie oddała by tego za przespane noce i wolny czas. Nie wiem już jak sobie poradzić z tym uczuciem.