Witam,
Temat pewnie znany wszystkim, czyli stres po tym jak zawiodło zabezpieczenie. Wiem, że pewność może mi dać tylko test i wizyta u ginekologa ale trochę za wcześnie na oby dwie rzeczy, bo od nieszczęsnego wypadku minęło 10 dni. Do ginekologa idę 14 stycznia ale też pewnie nie dowiem się tego, co mnie gryzie... Mam nadzieję, że ktoś mnie tutaj chociaż troszkę uspokoi...
Zacznę od początku. Mam 22 lata i jestem świadoma skutków współżycia dlatego się zabezpieczyliśmy, niestety prezerwatywa pękła. Cykle mam z reguły 28 dniowe ale w ostatnim czasie różnie to bywało przez stres. Czasem przyszedł 2 dni za wcześnie czasem 10. Ostatni w grudniu (9 grudnia) przyszedł dokładnie jak z zegarkiem w ręku. Do zbliżenia doszło 29 grudnia czyli wg 28-dniowego cyklu był to 21 dzień czyli niepłodny. 2 dni po stosunku dostałam miesiączkę. Nie przypominało to plamienia tylko zwyczajną miesiączkę. Od kilku dni źle się czuję. Po skończonej miesiączce miałam bóle jajnika. Częściej prawego później oby dwu. Zauważyłam jakby zwiększył mi się apetyt i jakbym zaczęła gromadzić wodę w organizmie (widzę to po biżuterii). Dodam też, że mój brzuch jest strasznie napięty i czuję, jakbym miała gorączkę... Mam nadzieję, że to tylko moja psychika i są to fałszywe sygnały. Niby po 10 dniach od stosunku nie ma się żadnych sygnałów ale jak wiadomo każda kobieta reaguje inaczej. Dlatego proszę o radę. Zrobić test paskowy taki który wykrywa ciążę już po 3-4 dniach czy nie mam powodu do obaw? Dodam, że nie doszło do wytrysku nasienia, bo w momencie kiedy się zorientowaliśmy, że prezerwatywa pękła przerwaliśmy stosunek.
Proszę o kilka słów na ten temat....
Pozdrawiam