Witam. Jestem Ania. Zwracam się do Was o pomoc, poradę, jak pomoc dziewczynie, która mieszka niedaleko mnie i zmaga się z problemami po obuocznym odwarstwieniu siatkowki.
To mama dwójki dzieci 9 i 8 l. , traci wzrok. Chcialabym jej pomoc, ale nie wiem już jak.
Znam ja jeszcze z czasów, kiedy pracowałam w budce z pieczywem, a ona pomagala mi zwłaszcza w rozliczeniu z podatku lub innych, drobnych przyslugach. Nigdy nie wzięła pieniędzy. Z resztą pomagala wielu osobom bezinteresownie.
Próbuje jakość ciągnąć. Od kilku lat zmaga się z problemami po obuocznym odwarstwieniu siatkowki. Na jedno oko juz nie widzi i sa z nim komplikacje. Problem jest takze z drugim. Ma min. silny bol i swiatlowstret, rozwija sie zacma. Nie spamietalam co jeszcze.Utrzymują się z jej renty 945 zl i pensji meza ok 2400, Jesli maz ja wozi do Lublina to pensja jest nizsza. Mieszkają w Łomży. Musi leczyć się prywatnie bo szpital nie podejmuje się leczenia.
Z lewym okiem z tego co wiem sytuacja jest bez wyjścia. Zmaga się z bólem i jedyne "rozsadne" rozwiązanie prowadziłoby do zaniku gałki ocznej. Dopóki pracowała było w miarę. Mają kredyt zaciągnięty na leczenie. Ponadto resztki kredytu na mieszkanie (tesciowa dala czesc, a oni musieli dobrać przez 3 lata jeszcze 1028). I nie jest to żadna patologia. Po przejściu na rentę zeby starczyło na życie dobijala to jedno oko redagowaniem prac i tekstów. Teraz, kiedy ja odwiedzilam sama się załamałam. Odkad nie może dorabiać brakuje im wszystkiego.
Martwi sie, ze nie poradza sobie z kupnem nowych okularow. Jest bliska rezygnacji z ich wyrobienia, ale bez nich nie moze funkcjonowac (silny swiatlowstret). Nie wychodzi z domu praktycznie. Ja sama nie daje rady jej wiele pomoc. Jestem na emeryturze. Pomagam ile mogę. To na prawdę dobra dziewczyna. Uderzylo mnie to co powiedziala ostatnio, ze najgorsze są wyrzuty sumienia, że przez jej oczy cierpia jej dzieci. Zawsze to one liczyły sie przede wszystkim. Chce zaprzestac leczenia bo nie ma pieniedzy. Pom9glam jej założyć zrzutke, jednak z niej starczy ledwk na wyjazd do Lublina do optometrysty.
Zawsze mowila, ze sa inni bardziej potrzebujacy. Nie skarzy sie. Dzieci są czyste, dba o nie jak moze.
Próbowała uzyskać pomoc z PFRON, ale nie należy się jej nic, bo leczy się prywatnie. Szlag trafia, że nie dość, że musi się leczyć w ten sposób, to nikt nie rozumie, że gdyby nie prywatne leczenie już by nie widziała w ogole.
Zawsze z zarobionych pieniędzy sie utrzymywali. Zawsze wszystko planowała tak, zeby dzieci byly na 1 miejscu. Wiele osób, już po tym jak przeszla na rentę mówiło jej, że nie może pisać, bo ma tylko 1 oko, ale ona zawsze powtarzala, ze dopoki jeszcze widzi i moze, musi bo ma dzieci A one nie są niczemu winne.
Próbowała znaleźć pracę w zakladzie pracy chronionej, ale w Lomzy nie zatrudniają osób z dysfunkcjami wzroku. Zwłaszcza teraz, kiedy ma swiatlowstret. Złożyła wniosek o ponowne ustalenie stopnia niepełnosprawności. Czeka. Była też w Mopsie, ale nie mają już środków na zasiłki celowe, może po nowym roku. Nie wiem już co moge zrobic. To silna dziewczyna, ale widzę, że walczy sama że sobą i tym, że tak nagle wszystko się wali. Ma dzieci i ich szkoda, zwłaszcza teraz, kiedy zbliżają się święta.
Jeśli znacie kogos, kto uzna, ze warto jej pomóc przekaże jej dane. Jak napisałam, moja prośba kierowana jest w kierunku pomocy zywnosciowej, srodkow czystosci. Jeśli ktoś ma inny pomysł, będę wdzięczna.
Proszę o kontakt na aniakropkaremezmalpagazetakropkapl prześle informacje nt. zrzutki, gdzie opisana jest jej historia i zweryfikowana dokumentacja medyczna.
Pozdrawiam i dziękuję z całego serca.
Anna