Biedna kasiulka. U nas też atak był na całą rodzinę. Najpierw mąż, potem Maciuś i na końcu ja. Na szczęście naszprycowałam się GRYPOLEKIEM i jest już OK!! Tylko katar mnie trochę jeszcze męczy.
Kupiłam kiedyś śliwki węgierki z GERBERA, może to mu podam?!