lilo, nie wiem czy przeczytasz nasze doświadczenia ale napiszę.
Zgłosilismy się rano w dzień zabiegu na czczo,wstepnie zbadała Gabi lekarka czy zdrowa,potem na salę poszliśmy.Wenflon miała zakladany (nie płakała bo juz kiedys miała i wiedziała co będzie,powiedziałam jej ze nie wolno ruszać rączka to nie boli tak bardzo,przy zakładaniu wenflonu nie mogłam być przy dziecku
)
Potem czekliśmy na swoją kolej,Gabi dostała głupiego jasia w tabletce ale na nią nie zadziałało -na łóżko którym ja wieżli na blok weszła sama,zupełnie świadoma
było ok 12.30 .Odprowadziliśmy ją pod same drzwi bloku,daliśmy całusa i pojechała.Najgorsze uczucie dla mnie to jak te drzwi sie zamkneły za nia i nie wiedziałam co się dzieje z nią,czy sie bardzo boi,czy płacze?
Zabieg robiła laryngolog u której sie leczymy a Gabi ja niemal kocha i ufa bezgranicznie.Po zabiegu lekarka do nas wyszła i opowiedziała co sie działo-mówiła ze Gabi nie płakała,była troche wystraszona bo narzedzia itd ale generalnie super sie zachowała (pani dr jej poszeptała do ucha i uspokajała).Z bloku wyjechała po ok 40 minutach,wybudzona,uśmiechnela sie jak nas zobaczyła.Na sali zasneła ,spała chyba z godzinę,potem na chcwile się obudziła i znów zasneła.Potem obudziła sie już zupełnie i chciała jeść ( a nie jadła od 21 dnia poprzedniego i tego dnia co zabieg nic jej nie dali
,cieżko bylo jej wytłumaczyć że nie wolno,płakała że ja aż brzuszek boli z głodu
Gabi nie wymiotowała krwią,jedynie raz w nocy jak wstała siusiu to za szybko sie pochyliła i poleciało jej trochę wody którą wcześniej piła.
Rano wstała juz ok 6 rano i chciała jeść .Poszłam do pielegniarki zapytać czy choć słabej herbaty z cukrem moge jej dać by zagłuszyć ten głód tym bardziej że nie wymiotowała.Pozwolili a ja dąłam jej jeszcze kilka chrupków kukurydzianych moczonych w tej herbacie.Po 8 podali śniadanie ,zjadła ,potem badanie przez lekarza i ok 10 były wypisy dla tych którzy byli w dobrym stanie(to była sobota).Wypisali nas,dali wskazówki co dawać do jedzenia,kiedy kontrola itd
Na sali z nami leżał chłopiec po wycieciu 3 migdała i podcieciu bocznych-bardzo wymiotował krwią,chlustało z niego wręcz ale wiem że migdały miał olbrzymie (zabrali go na zabieg ok 40 minut przed nami a wrócił na salę po 2 godzinach po Gabrysi
jego mama od zmysłów odchodziła a nikt do niej nie wyszedł powiedzieć co sie dzieje
a on po prostu spał na sali operacyjnej
)
Ja Gabi nie mówiłam że to bedzie wyciecie tylko lekarz taką szpatułką odklei migdał-chyba to ja uspokoiło bo nie panikowała że coś bedzie miała krojone nożykiem
Powodzenia !! Trzymam kciuki za szybkie dojście Piotrusia do siebie! BĘDZIE DOBRZE !!