ja miałam zawsze "instynkt macierzyński" dosyć silnie rozwinięty, już w podstawówce zajmowałam się dziećmi sąsiadów, np. szłam z kolezanką na spacer ona brała dziecko jednej sąsiadki a ja drugiej i tak spacerowałyśmy sobie z nimi, bawiłyśmy się na placu zabaw a potem odprowadzałyśmy na obiad
później pracowałam jako opiekunka dziecko miało 4 miesiące a pracę skończyłam w momencie gdy byłam w 3-4 miesiącu ciazy z własną córką, jednocześnie gdy pracowałam jako opiekunka miałam praktyki w OREW-ie i zamowałam się po kilkanaście godzin tygodniowo dziećmi niepełnosprawnymi i upośledzonymi umysłowo, gdy moja córka miała 14 miesięcy poszłam na staż też do tego ośrodka, Karolinka była zaplanowana , chciałam być młodą mamą, w ciążę zaszłam w wieku 20 lat , nigdy nie miałam takich zachwiań, że nie teraz, że może później, dla mnie każdy czas był odpowiedni i nie chciałam odkładać tego na później, gdy zaszłam w ciążę z synkiem (niby- wpadka
- wersja dla mojego męża hihi
) wszyscy na około byli przestraszeni i rozhisteryzowani a ja byłam spokojna, nie zdziwił mnie wynik testu i nawet pomyślałam, że lepiej , że teraz, bo jeśli bym teraz nie zaszła to byłoby mi coraz trudniej się zdecydować , nigdby nie pomyślałam , że mogłoby moich dzieci nie być, albo, że mogły być później.
Był czas kiedy moja więź ze starszą córką została zachwiana z różnych względów (chodzi o bardzo źle przechodzony przez nią bunt 2 i 3 -latka)ale to było gdy ona była już prawie 3-latką... jednak kocham moje dzieci bardzo, każde inaczej bo każde potrzebuje innej miłości, innego zainteresowania i ma inne potrzeby względem spędzanego z nimi czasu..
mam czasami takie chwile, że potrzebuję pobyć sama.... mimo, że już od dziecka miałam kontakt z małymi dziećmi i wiedziałam jak potrafią się zachowywać, jakie są przy nich obowiązki to i tak nie da rady sobie uzmysłowić do puki się tego nie doświadczy co to znaczy 24h/dobe być z dzieckiem 365 dni w roku... czy jesteś zmęczona czy nie nie można powiedzieć stop i zatrzymać czas aby na chwilę odetchnąć, tym bardziej u mnie noc w noc nie przespana, w dzień płącze, krzyki i histerie ciągła walka bo obydwoje sprawdzają mnie na kazdym kroku w czym im ustąpię i na co jeszcze mogą sobie pozwolić....
macierzyństwo to cieżka praca i wydaje mi się, ze gdyby nie właśnie instynkt to mało która kobieta świadoma tego jak to wygląda decydowałaby się na dzieci.. byłoby co najwyżej jedno na sprawdzenie jak to jest i po tym jednym byłby koniec... dla tego kobieta jest bombardowana przez organizm hormonami które karzą jej kochać swoje dzieci mimo wszystko...
ja teraz sobie tak czasem myślę , że jest chyba dużo sytuacji po których zaczynam myśleć, że tak na prawdę nie ma się do czego śpieszyć.. najpierw trzeba się do tego przygotować, nie każdy jest gotowy na to aby swoje życie podporządkować małemu krasnalowi który tylko dzień w dzień wymaga coraz więcej, przykładem tego jest moja siostra która gdy nie widzi moich dzieci kilka miesięcy myśli, że chciałaby... ale gdy przyjedzie i zobaczy ta moja rozbrykaną, rozwrzeszczaną dwójkę zaczyna mówić..." eeeeeeee ja chyba nie jestem na to jeszcze gotowa.. nie wyobrażam sobie żebym mogła tak codziennie z nimi być, ja już po kilku godzinach od samego patrzenia i słuchania jestem zmęczona", ja jej tłumaczę, że na swoje własne dzieci będzie patrzyła inaczej no ale chyba jest bardziej uświadomiona mimo wszystko przez rozmowy ze mną na ten temat niż ja byłam nawet mimo przebywania z cudzymi dziećmi na co dzień...