Strona 2 z 9

: 08 lis 2007, 10:54
autor: Ewcik
hmm ciężki temat, zdrada, hmmm zdradziłam i nie żałuję. Było to jakiś czas temu. Z chłopakiem chodziłam już jakieś dwa lata, poszłam na studia i spotkałam innego. Przypadliśmy sobie do gustu, inteligentny, oczytany, przystojny jak cholera, szarmancki. Prawie ideał. Wyskoczyliśmy parę razy na piwo ze znajomymi, potem w coraz mniejszym gronie, potem tylko we dwoje. Któregoś wieczoru stało się. Spędziliśmy ze sobą noc, cudowną noc, jedną z wielu. toczyłam podwójne życie jakiś czas. Po pół roku, dokładnie w walentynki, mój kochanek przyznała mi się że ma żonę i dziecko........ wyrzuciłam go za drzwi, przepłakałam pół nocy, na drugi dzień porozmawiałam z nim szczerze, on nie widział w tym wszystkim problemu. Ja w sumie też. Spotykaliśmy się dalej. Jego żona zaczęła coś podejrzewać. Trzeba było zacząć kombinować. Zostałam przedstawiona żonie, a on mojemu ówczesnemu chłopakowi. W ten sposób trochę konspirując przetrwaliśmy prawie półtora roku. Dzięki niemu rozstałam się definitywnie z moim chłopakiem i poznałam mojego obecnego męża. Dzięki niemu dowiedziałam się i poczułam co naprawdę znaczy partnerski związek. Przyjaźnimy się do dziś, był nawet na moim ślubie i weselu......

: 08 lis 2007, 11:04
autor: lilo
Ewcik pisze:toczyłam podwójne życie jakiś czas

No właśnie tylko po co???? Nie rozumiem tego...

Ewcik pisze:Dzięki niemu dowiedziałam się i poczułam co naprawdę znaczy partnerski związek.

Hmmm.... Mam nadzieję, że mój mąż jednak inaczej rozumie związek partnerski...

Ewcik skomplikowana jak dla mnie to historia... Ale ja wogóle staroświecka jestem...

: 08 lis 2007, 11:11
autor: kwiatunio
lilo pisze:Ewcik skomplikowana jak dla mnie to historia... Ale ja wogóle staroświecka jestem...


dokłądnie

: 08 lis 2007, 11:30
autor: Paulina82
Nie będę nikogo osadzać bo każdy ma swoje zasady i każdy ma inne spojrzenie na dana sytuacje,nie rozumiem prowadzenia podwójnego życia chociaż jak widać czasem można na tym wyjść dobrze :-D ja bym tak nie umiała być jedna noga tutaj a jedna gdzie indziej :ico_noniewiem: kiedy poznawałam E to mój chłopak z którym wtedy byłam już widział wcześniej ze coś jest nie tak zanim spotykałam sie z E bo gdybym była szczęśliwa to napewno nie spojrzałabym nawet na innego wiec jak tylko uznałam ze jednak to co mam to nie dla mnie zerwałam z nim to było po jakiejś drugiej randce z E wiec bez konsumpcji :ico_oczko: to oczywiście mnie nie tłumaczy bo zdrada to już sam pocałunek z innym przynajmniej dla mnie wiec mi tez ta cała historia wyszła na dobre ale jakby nie patrzeć zbudowaliśmy związek na czyimś nieszczesiu bo E tez nie był wtedy sam :ico_olaboga: początek był ciężki nie myślałam ze przetrwamy no ale udało sie i obeszło sie bez krwi :ico_oczko:

: 08 lis 2007, 13:06
autor: Ewcik
hmm może źle się wyraziłam z tym partnerskim związkiem. Z chłopakiem z którym wtedy byłam kłóciłam się bez przerwy, nie było dnia bez wyzwisk. Wyzywał mnie od najgorszych i cały czas wmawiał że nigdy nikogo lepszego nie znajdę i że jestem skazana na niego. Może dlatego posunęlam się do zdrady. Byłam ciekawa czy może być inaczej i ten drugi pokazał że może. Kiedy poznałam mojego męża, to właśnie on jako jedyny wierzył w powodzenie naszego związku. Mój mąż wie co mnie łączyło z tamtym facetem i nie ma nic przeciwko żebyśmy czasami się spotkali na piwku i powspominali stare czasy. Wiem że tego pierwszego chłopaka nigdy nie kochałam. To był mój pierwszy dłuższy zwiazek. Teraz z perspektywy czasu patrzę na wszystko z lekkim przymrużeniem oka. Byłam wtedy młoda (20lat) i nie chciałam być sama.
Czemu trwałam w tym układzie??......też sobie czasami zadaję to pytanie........po prostu było mi dobrze.

: 08 lis 2007, 13:19
autor: lilo
Ewcik pisze:Czemu trwałam w tym układzie??......też sobie czasami zadaję to pytanie........po prostu było mi dobrze.

Ewcik rozumiem że piszesz tu o tym żonatym koledze??? Bo chyba nie o tamtym eks, skoro w tym związku tak fatalnie. No i ja głównie właśnie nie rozumiem czemu nie zakończyłaś tago związku skoro było Ci w nim tak źle a miałaś już innego faceta???

: 08 lis 2007, 13:30
autor: Ewcik
lilo, bałam się że zostanę sama. Z tym żonatym wiedziałam że nie stworzę żadnego związku. Wiem że to dziwne. Tamten koleś (eks) uzależnił mnie w pewien sposób od siebie. Dopiero jak poznałam mojego męża poczułam się na tyle silna żeby zerwać z tamtym kolesiem. Nie od razu wpadłam w ramiona M. trwało to trochę zanim zostaliśmy parą. Musiałam się wyleczyć.

: 08 lis 2007, 16:49
autor: Paulina82
Ewcik, Teraz bardziej to rozumiem :ico_oczko:

: 08 lis 2007, 18:42
autor: Małgorzatka
Ja nie zdradziłam i jak na razie nie zostałam zdradzona i oby to nigdy nie nastąpiło :ico_sorki: Też uważam, że jak się kogoś kocha, to nie ma się nawet w głowie zdrady...no chyba, że się myśli że się kocha a tak naprawde to tylko blędne uczucie!

: 10 lis 2007, 21:23
autor: lidziasc
wogole temat zdrady jest ciezkim tematem.
mysle ze na ten temat jest strasznie duzo podzielonych zdan.
np maz znajomej sasiadki zdradzal ja przez okres calej ciazy bo byla zagrozona... nie uwazal tego za zdrade-mowil ze musi zaspokoic swoje rzadze,niewiem jednak czy sypial z jedna czyz dziwkami?niewiem,ona cierpiala ale pozwalala na to...
jak by ja kochal to by wytrzymal w koncu nie tylko trzeba sie kochac :ico_puknij: