Strona 2 z 4

: 13 lut 2008, 17:52
autor: mal
zuzaz89, chyba bedzie lepiej jak sie do tego wszystkiego zdystansujesz..nie rob nic na sile albo dlatego, ze on tak chce,on moze byc naprawde dobry chlopak i miec dobre intencje...ale
Odpowiedział, że juz na niczym mu nie zależy i że nie chce na ten temat
?????? zastanowilabym sie nad tym mocno.......


daj sobie chociaz rok na podjecie decyzji ...

masz trudny orzech do zryzienia.......

: 13 lut 2008, 18:00
autor: ananke
zuzaz89, czytam to, co piszesz i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to samo spotkało mnie w życiu... na początku ostatniej klasy liceum poznałam chłopaka/mężczyznę (starszy ode mnie 11 lat). Wszystko było tak, jak piszesz: plany, miłość, jego chęci-moje obawy, bo młoda byłam, ambitna i chciałam iść na studia. Kiedy tłumaczyłam, że nie chcę zdawać matury z brzuszkiem (on już w połowie roku chciał mieć dziecko, bo przecież już stary jest!! no i koledzy juz mają), że chcę iść na studia to wybuchały awantury, on nie potrafił pogodzić się z tym, żze nie będę siedziała w domu w pieluchach i garach, jak jego mama (więc
Małgorzatka pisze:Oj własnie, potwierdzam a w szczególności do matki. Stare ale chyba sprawdzone porzekadło głosi, że jak przyszły małżonek odnosi się i zachowuje w stosunky do swojej mamy tak bedzie i do swojej żony .. Coś w tym jest ...mam tego przkład w domu!
jakby się potwierdza... Potem zostałam "poproszona" o dowody tego, że nie odejdę, że nie zdradzę (jak poprzednia kobieta)... i co? kiedy zapytałam, jakiego chce dowodu, usłyszałam, że mam wyjść za niego za mąż, że to będzie najlepszy dowód. Nie zgodziłam się, były nadal awantury. Zrezygnowałam ze studiów dziennych i przeniosłam się na zaoczne, żeby tylko go uspokoić, że niczego złego nie robię... A potem zaszłam w ciążę, a on się rozpił, bo ktoś mu powiedział, że to nie jego dziecko, że ja go zdradzałam - przynajmniej mi tak powiedział podając powód picia alkoholu... co oczywiście było nieprawdą, bo jak urodziłam syna to był jak kopia ojca. Kontynuowałam studia, urodziłam syna, ale nie potrafiłam tak żyć, obok, juz nie razem... odeszłam, skończyłam studia, synuś rósł a potem sam się znalazł przez przypadek taki facet, jakiego sobie wymarzyłam.
Dziś wiem, że można mieć wspaniałego partnera, on może zrozumieć moje obawy i czekać lub coś przyspieszać... nie ma w moim teraźniejszym związku "szarpania" emocjonalnego, nie ma szantażu : bo Ty coś tam, a ja bym coś tam....
więc ja Ci dobrze jeszcze raz radzę: porozmawiaj z nim, nie poprzestawaj na jednej rozmowie, nauczcie się szczerze rozmawiać o wszystkim od razu, nie kiedy jest potrzeba, bo ja mam wrażenie, że nawet boisz się z nim porozmawiać o swoich potrzebach i odczuciach... zapytaj go, co by go uspokoiło... jak bardzo dla niego są ważne Twoje potrzeby?

pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że nie spotka Cię coś takiego, jak mnie, że Twój mężczyzna będzie potrafił zauważyć nie tylko swoje potrzeby, ale również Twoje i będziecie szczęśliwi...

: 13 lut 2008, 18:22
autor: mal
ananke, smutne jest to co piszesz ....

Potem zostałam "poproszona" o dowody tego, że nie odejdę, że nie zdradzę (jak poprzednia kobieta)... i co? kiedy zapytałam, jakiego chce dowodu, usłyszałam, że mam wyjść za niego za mąż, że to będzie najlepszy dowód
ananke, to byl przeciez szantaz z jego strony.....

z drugiej strony musialas sie sama o tym przekonac ze to nie tedy droga i ciesze sie ze znalzlas "spokojna przystan" u boku naprawde wartosciowego czlowieka

: 13 lut 2008, 18:29
autor: ananke
mal, właśnie, smutne... pocieszam się tylko tym, że ten człowiek musiał się "zdarzyć" w moim życiu, bo mam cudownego synka:-)

i tak, szantaż to był prawie cały czas, ale mężczyzna zuzaz89, też to robi, świadczą o tym choćby te płacze i jego fochy, że teraz to już nie chce o tym rozmawiać, to jest właśnie szantaż emocjonalny, a ja uległam... byłam za młoda, żeby wiedzieć, że o spełnianie potrzeb obojga na raz chodzi w związku, że nigdy nie będzie tak, że najpierw moje a potem Twoje, nie..albo można ustalić kompromis i dojść do porozumienia, albo jedna strona naiwnie wierzy, że kiedyś się coś zmieni... i jak tak patrzę dookoła, to widzę, ze kilka moich koleżanek tez tak "utknęło" ...

: 13 lut 2008, 18:40
autor: mal
ananke, wlasnie dlatego -tak mysle powinna na rok dac sobie spokoj, by byc pewna ze dobrze robi ...

: 13 lut 2008, 23:07
autor: ananke
mal, masz rację - moim zdaniem musi poczekać, wtedy sama dojrzeje ze swoimi pragnieniami i nabierze dystansu.. moja babcia zawsze powtarzała: "co ma być to będzie, co ma wisieć nie utonie" i do tego są święte słowa : czas, zrozumienie, szczerość, miłość...

: 14 lut 2008, 08:45
autor: mal
ananke, to akurat jest prawda :ico_oczko:

zreszta nie nadaremno masz odpowiednie motto w podpisie :-)

zuzaz89 zycze pomyslnosci cokolwiek postanowisz :588:

: 14 lut 2008, 11:10
autor: ananke
mal pisze:zreszta nie nadaremno masz odpowiednie motto w podpisie :-)
ba!! "troszkę" mi życie zdążyło pokopać tyłek... staram się trzymać głowę a powierzchni, a obecny partner pomaga :-)

zuzaz89, właśnie miłości i zrozumienia ja Tobie życzę...

: 18 lut 2008, 17:36
autor: zuzaz89
Czytając te wasze posty co do mnie, to jakos wydaje mi się, że większość pisze źle o moim partnerze.
Jest już dorosły, myśli poważnie o przyszłości. Jestem z nim juz prawie 2 lata i nie boję się z nim o niczym
rozmawiać. Wrecz przeciwnie ciągle o wszystkim myślę na zapas i z nim rozmawiam. Kiedy zaczynam temat o Ślubie
to on zaraz myśli, że tak zagaguje, bo nie chce się z nim żenić. Twierdzi, że mogę wyjść za mąż i potem sie jeszcz
uczyć lub wychowywac dziecko, bo nie dam rady z tym i tym.
Kocham go i wiem, że będzie na mnie czekał ( nie ma innego wyjścia) i wątpie, że chce mnie zatrzymać poprzez ślub.
Ale naprawde mi się przykro robi jak on sie mnie pyta "kiedy bedziesz u mnie mieszkać", "kiedy założymy rodzine" itp.
Jak tym nie chodziła jeszcze do szkoły to już byłabym zdolna żeby u niego mieszkać.

: 18 lut 2008, 18:57
autor: jagodka24
ale ja nie rozumiem
przeciez nie musisz brac slubu zeby z nim mieszkac
a samo to ze nas zapytalas o rade to znaczy ze jeszcze nie jestes gotowa na tak powazny krok
a uwierz ze to bardzo powazny krok
a to ze on jest starszy to nie ma zadnego znaczenia bo faceci sie tak szybko nie starzeją i dzieci mogą miec do poznego wieku