Ewcik pisze:
Depresja poporodowa (postnatal depression - PND) rozpoczyna się zazwyczaj ok. 6 tygodni po opuszczeniu szpitala, ale może się także pojawić kilka miesięcy, a nawet rok później...
Jej objawami są:
*obniżony nastrój (matce trudno dostrzec pozytywne strony życia),
*kłopoty z poradzeniem sobie z czynnościami związanymi z dbaniem o siebie, dom i o dziecko,
*strach, martwienie się o zdrowie swoje i maluszka,
*spadek zainteresowania dzieckiem oraz sobą,
*płacz bez wyraźnej przyczyny (bardzo częsty),
*problemy z koncentracją uwagi, najprostsze zadania postrzegane są jako wymagające wykorzystania zbyt dużej ilości energii,
*drażliwość,
*zaburzenia snu (problemy z zasypianiem, długi sen, po obudzeniu nadal występuje uczucie zmęczenia) i apetytu (jego brak, wilczy apetyt, zachcianki),
*niepokój oraz napady paniki,
*przygnębienie, zniechęcenie,
*utrata poczucia czasu - kobieta nie odczuwa różnicy między 15 minutami a 1 godziną,
*poczucie winy i nieudolności; kiedy kobieta taka widzi, że inni z powodzeniem organizują sobie życie, ma poczucie, że jej się to nigdy nie uda,
*utrata zainteresowania seksem,
*nieuzasadnione medycznie bóle.
A no własnie to jest depresja poporodowa.Sama wiem ,bo przez nia przechodziłam z Kasia ,moim pierwszym dzieckiem :)
I ja tak czytając Was ,stwierdzam ,że jestescie wspaniałymi i dobrymi matkami ,ja taka nie byłam na poczatku.Po pierwsze będąc w ciązy z Kasią,czytałam różne ksiązki i gazety jak to jest wspaniale ,jak dziecko pięknie śpi przez 24 godziny na dobę ,jak karmisz piersią i jakie to wszystko jest doskonałe.Tak w książkach i gazetach jest do doskonałe ,ale w zyciu wygląda to zupełnie inaczej
Pamietam to do tej pory -jak bardzo bolało ,jak mnie źle zszyli ,nikt mi nie powiedział ,że tak boli kość ogonowa.Złościło mnie jak inne matki karmiły swoje dzieci piersia ,a ja nie mogłam ,bo nie miałam pokarmu
Wszystko mnie złościło.
Wróciwszy do domu ,to nie zajmowałam się dzieckiem tylko mój mąż ,ja płakałam cały czas płakałam i się wrednie użalałam na sobą-jak ja wyglądam ,że nic nie umiem ,dlaczego to dziecko bez przerwy płacze.Każdy ruch dziecka doporowadzał mnie do lęków.
A wizyty gosci wprawiały mnie w euforię ,bo mogłam komus dac dziecko i się nim nie zajmować.
No to mam przechlapane
A kiedy mi to minęło -jak mąż musiał wrócic do domu ,a ja zostałam sama z Kasią i musiałam sobie sama dawać radę i zaczynało mi to sprawiać przyjemność-jej usmiech ,przebieranie ją ,gaworzenie ,spacery ,bycie z nią sam na sam .Uczenie sie tego wszystkiego od poczatku.
A moja Kasia ma teraz 8 lat i jest Aniołem na ziemi...