: 15 mar 2007, 22:00
Oj, jak ja wam zazdroszczę.... U mnie poród zaczął się normalnie i wszystko szło świetnie, do momentu kiedy dostałam pierwszy ból party. Wtedy dzieciątku zaczęło spadać tętno i zabrali mnie na cesarkę. To był dla mnie koszmar. Cesarka pod narkozą więc potem czułam się jak pijana, przez pierwszy dzień miałam dietę (nic nie jadłam, nawet nie piłam), leżałam jak kłoda. W drugim dniu miałam płynną dietę i popołudniu mogłam wstać. Dopiero w trzecim dniu wyjęli mi cewnik i podali jakiś czopek żeby się wypróżnić, ale po czym się wypróżniać jak nic nie jadłam
Cały czas paprali mi tą ranę fioletem i czymś tam jeszcze. Leżałam w szpitalu pięć dni i bardzo mnie to wszystko bolało. Miałam jeszcze dość wysoką temperaturę ale nie powiedziałam o tym nikomu bo bałam się że nie wypuszczą mnie do domu
Kiedy wyszłam do domu czułam się już trochę lepiej ale nadal bardzo bolała mnie ta rana. Acha, szwy miałam rozpuszczalne. Po kilku dniach zgłosiłam się do szpitala do kontroli tego cięcia i okazało się że mam zapalenie tej rany. Lekarze wcześniej tego nie zauważyli bo ranę miałam zawsze fioletową a ja nie powiedziałam im o tej temperaturze bo wtedy napewno by się domyślili. Mogę z czystym sumieniem stwierdzić (po tym co przeszłam z tą cesarką)że wolę rodzić naturalnie 


