Ja miałam CC bo byłam już 2 tyg.po terminie i miałam reaktywną macicę (2 próby wywołania porodu oksytocyną zakończyły się niepowodzeniem).W końcu zielone wody i spadające tętno Krzysia - i natychmiast na stół.
Miałam znieczulenie podpajęczynówkowe - nie polecam- przez 24 godziny leżysz plackiem i nie możesz nawet głowy przekręcić a już kategorycznie nie wolno jej podnosić.
Na stole leżałam 30 minut - mąż siedział przy mojej głowie - słyszałam rozmowy lekarzy i pierwszy krzyk Krzysia.
Położna mi go tylko niestety pokazała na chwilkę i od razu zabrała na oddział noworodkowy.
Po 4 godzinach przyjechał do mnie w odwiedziny i do następnego dnia do południa już go nie widziałam.
Po 36 godzinach od cesarki kazali wstać i iść pod prysznic - z cewnikiem niestety - Cewnika pozbyłam się dopiero w 3 dobie (bo dostawałam antybiotyki w kroplówkach i nie chcieli mi go wyjąć

nawet mi dziecka za chętnie nie chcieli zostawić w pokoju - na noc zabrali go do pokoju pielęgniarek ).
Niestety w tej 3 dobie okazało się też, że Krzysia zabierają na oddział neonantologi bo ma wrodzone zaplenie płuc i infekcję wewnątrzmaciczna.
Dlatego wróciłam do formy bardzo szybko bo non stop chodziłam do niego.
Pokarm niestety zaczął pojawiać się dopiero w 4 dobie i to też stymulowany laktatorem - ale wygrałam karmienie piersią.
W 5 dobie zdjęto mi szwy i mogłabym wyjść do domu, ale czekałam na synka.
Wyszliśmy w 7 dobie od porodu.
Następny poród - jeżeliby był to chciałabym poczuć co to skurcze i spróbać urodzić sama :)