: 18 cze 2008, 13:47
Ja mialam porod wywolywany, ok.9 podali mi kroplówę, a o 15:10 synus byl juz na swiecie, najgorsze byly bole krzyzowe, duzo pomogla mi kapiel w wanie(byla na sali porodowej, super sprawa) i obecnosc mezusia, ktory masowal mi plecki, trzymal za reke, zwilzal usta,itp., a na koncu nawet parł ze mna
Szczerze to nawet calego porodu nie pamietam, podali mi tyle znieczulenia, ze mialam odjazd i padalam z wycienczenia. Podczas porodu stracilam bardzo duzo krwi i dlugo nie moglam dojsc do siebie, w sumie jeszcze nie jest ok, ale Dawidek na pewno bedzie miec rodzenstwo
P.S. Nie wiem ktora odp. zaznaczyc, bo porod mialam ciezki, ale nie krzyczalam.
Pozdrawiam


P.S. Nie wiem ktora odp. zaznaczyc, bo porod mialam ciezki, ale nie krzyczalam.
Pozdrawiam