nie było mi łatwo i nie jest. nikt nie przepada za ojcem, jego jedyni koledzy to tacy, z którymi chowa się i pije. Cała rodzina z mojej mamy strony mówi jej, że powinna go zostawić - nawet jej własna matka (a moja babcia), która jest najbardziej religijną osobą jaką znam. Wiele lat użerałam się z ojcem, a mojej mamie tłumaczyłam, że nie ma patrzeć na mnie tylko na siebie i robić tak, żeby ona była szczęśliwa. Bo ja kiedyś odejdę z domu i zostanie z nim sama. Było mi na początku ciężko ją zostawić z nim samą, bo wiedziałam do czego ten człowiek jest zdolny. Bałam się, że dostanę w nocy telefon. Ale przeszło jak zobaczyłam, jak normalnie można żyć bez niego (mojego pseudoojca).a powiedz mi jak udalo Ci sie to postanowienie, ze sie nie wtracasz? Skad znalazlas sile?
Czym byłam starsza tłumaczyłam jej dogłębniej. Bezskutecznie. Do niej też mam sporo żalu, bo jak miałam ok. 16 lat, obiecywała mi że znajdzie szybko mieskzanie, że weźmie z nim rozwód i będziemy normalnie żyły. A po paru dniach od jej złożonej obietnicy godziła się z nim. I tak w kółko.
Mojej mamie już nic ani nikt nie pomoże. Doszłam do wniosku, że probówałam wszystkiego i nic nie pomogło jej w podjęciu decyzji. Doszło nawet do tego, że chciałam złożyć sprawę do sądu o ponowne ukaranie za znęcanie psychiczne nad rodziną, ale jak dostali wezwanie na policję i tam się w trójkę sptkaliśmy i widziałam złowrogie spojrzenie mojego ojca, jak wchodziłam razem z mamą do pokoju na 'rozmowę'... tam kuratorka ojca powiedziała jej, że jestem silna, że można pozazdrościć jej takiej córki która chce pomóc (bo o to mi chodziło wtedy), ale że ponowna sprawa w sądzie o to samo powództwo grozi więzieniem lub zamknięciem na pare miesięcy w oddziale odwykowym. A jaka była jej reakcja? "No ale co z jego pracą, przecież on straci pracę...". Poprosiła mnie przy tej kuratorce, żebym wycofała wszystko. I to zrobiłam. Nie było mi łatwo. W ogóle nie jest mi łatwo mieć takiego ojca... a raczej w ogóle go nie mieć... Nie wiem co to są relacje ojciec - córka. Ponoć najsilniejsze. Ciekawe...
[ Dodano: 2010-10-22, 16:21 ]
Najbardziej wnerwia mnie to, że takich ludzi jak mój ojciec szlag nie trafia, a niewinni dobrzy ludzie cierpią i umierają. A on? Beztroskie życie... lodówka pełna jedzenia, wyprane, wyprasowane, czyste, odkurzone, posprzątane... to po co ma przestać pić, skoro pan i władca ma super życie? Dla mnie on niczym się nie różni od tych żuli pod sklepem. Jedynie tym, że jest ubrany, najedzony, czysty i ma za co pić.