Awatar użytkownika
martasz
JEEEST! Przekroczyłem 1000 postów!
JEEEST! Przekroczyłem 1000 postów!
Posty: 1050
Rejestracja: 01 mar 2011, 16:58

24 sty 2012, 01:02

szkieletorek napisał/a:
No ja miałam przynajmniej po 1 porodzie i ciąży ze mogę chodzić nago i nie widać po mnie ze byłam w ciąży .Brzuszek plaski , waga ta sama co przed ciążą zero rozstępów.
na szczęście mam to samo, brzuch płaski, zero rozstępów, tyle, że ja po cc, więc widać delikatną blizenkę, ale zauważyłam, że coraz mniej ją widać, a lekarz mówił, że jeszcze kilka miesięcy i wcale nie będzie znaku :ico_brawa_01:
Myślę szkieletorek, że po prostu taka nasza uroda i po każdej ciąży będziemy wyglądać tak jakbyśmy nie rodziły wcale - ja na przykład mam to po swojej mamie
u mnie też już nie ma oznak ciąży :) waga jak przed, rozstępów brak, ale moja mama to nie dość, że rozstępy miała to i kg jej zostały ;)

margolcia
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 8756
Rejestracja: 07 kwie 2008, 15:55

28 sty 2012, 18:38

09.01 bylam umowiona na ktg ok 11 pojechalam z jakimis tam skurczami po ktg poszlam do ginki z zapisem zbadala mnie mialam rozwarcie na 2 palce kazala wrocic do domu i gdy skurcze bd czestsze i bardziej bolesniejsze mam wrocic na IP. Od 16 do 19 mialam skurcze co 5 min w między czasie wzielam ciepla kapiel aby sprawdzic czy to TE skurcze po kapieli nie przeszly wiec ok 19.30 wyladowalam na porodowce zbadali mnie i powiedzieli ze kolejne badanie zrobia o 23. O 23 zbadali mnie rozwarcie nadal bylo takie jak przy przyjeciu wiec ja poszlam na ginekologie "spac" a R wyslali do domu. Od polnocy zaczely sie nasilac skurcze ok 4 rano to juz tak bolalo ze myslalam ze bd tynk ze scian gryzc zawolalam polozna mowie ze boli tak ze nie dam rady lezec na co ta do mnie "musi bolec" o 6 sie zlitowaly wziely mnie do zabiegowego na badanie i rozwarcie bylo na 8 cm wrocilam na porodowke zadzwonilam po R. aby przyjezdzal bo rodzimy. O 7.30 w trakcie badania odeszly wody o 8 zaczely sie parte kazaly mi kucac przy lozku aby mala schodzila w dol. Juz nie zdazylam wrocic na lozko malutka urodzilam przy lozku na podlodze jak powiedzialam poloznej ze glowka wyszla to mi nie wierzyla dopiero jak R. krzyknal ze faktycznie wyszla to polozna w sekunde wstala z fotela i byla przy mnie. Nie nacinali mnie minimalne otarcia tylko mialam i zalozyly mi 5 szwow. I tak wlasnie wygladal moj porod. Nie powiem bolalo podobnie jak z Igorem ale szybko o tym bolu zapomnialam. Juz zapowiedzialam mezowi ze swiadomie nigdy wiecej nie zajde w ciaze 2 porody mi wystarczy

Awatar użytkownika
iw_rybka
Wodzu
Wodzu
Posty: 17728
Rejestracja: 07 mar 2007, 18:40

28 sty 2012, 18:46

Juz zapowiedzialam mezowi ze swiadomie nigdy wiecej nie zajde w ciaze 2 porody mi wystarczy
- hehe,ja tez tak mowilam,a postaralismy sie o 3 jeszcze szybciej niz po pierwszym :ico_oczko:

szkieletorek
Trzy tysiące lat minęło...
Posty: 3423
Rejestracja: 25 maja 2011, 11:57

28 sty 2012, 19:43

kazaly mi kucac przy lozku aby mala schodzila w dol. Juz nie zdazylam wrocic na lozko malutka urodzilam przy lozku na podlodze jak powiedzialam poloznej ze glowka wyszla to mi nie wierzyla dopiero jak R. krzyknal ze faktycznie wyszla to polozna w sekunde wstala z fotela i byla przy mnie.
No to faktycznie niezła akcja.
Mojej macie tak nie wierzyli że rodzę ,a ona krzyczała że nonono już wyszła (urodziłam się pośladkami) .
Ale byłaś zuch .Brawa dla ciebie i zdrówka dla was i malutkiej

margolcia
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 8756
Rejestracja: 07 kwie 2008, 15:55

29 sty 2012, 15:20

hehe,ja tez tak mowilam,a postaralismy sie o 3 jeszcze szybciej niz po pierwszym
ja miałam zaplanowane 2 dzieci i je mam :D wystarczy mi choć nie mówię stanowczego Nie bo los jednak może spłatać figla :ico_oczko:
No to faktycznie niezła akcja.
Mojej macie tak nie wierzyli że rodzę ,a ona krzyczała że nonono już wyszła (urodziłam się pośladkami) .
Ale byłaś zuch .Brawa dla ciebie i zdrówka dla was i malutkiej
dziękujemy :*

Awatar użytkownika
iw_rybka
Wodzu
Wodzu
Posty: 17728
Rejestracja: 07 mar 2007, 18:40

29 sty 2012, 17:43

ja miałam zaplanowane 2 dzieci
- no ja poczatkowo tez i to wlasnie syna a potem corke,pozniej jakos tak nam sie odmienilo :ico_wstydzioch:

A powiedz mi,pamietam,ze mialas pisac plan porodu,czy w szpitalu ktos bral go pod uwage?

Mad.
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 5060
Rejestracja: 19 cze 2011, 12:02

31 sty 2012, 19:51

Mój poród był naprawdę lekki... pomijając te zwodzenie z oksy, które katowało moją psychikę ;-)

Zgłaszając się na Izbę Przyjęć w poniedziałek miałam rozwarcie na ponad jeden luźny palec. Pani doktor stwierdziła również sporą ilość wód płodowych.
We wtorek dostałam pierwszą kroplówkę z oxy. Pojawiały się skurcze ale po skończeniu kroplówki wszystko przeszło. Odszedł mi kawał czopu, a potem reszta. We czwartek kolejna próba z oxy, po naklejeniu plasterka z hormonami, który pomaga w działaniu kroplówce. No i moje mega zmotywowane nastawienie.
Ja i lekarze myśleliśmy, że urodzę. Ale jednak nie potoczyło się to tak jak powinno. Tego samego wieczoru usłyszałam, że na kolejny dzień znów kroplówka - byłam załamana, a w myślach coraz bardziej oswajałam się z tym, że czeka nas CC.

Położyłam się spać tego dnia po nie udanej próbie o 0:30. O 1:50 zerwałam się z łóżka na siusiu. Wstałam i poleciało mi ciurem po nogach. Byłam przekonana, że się posikałam :-D Myslę sobie, ale przypał. Szybko wzięłam rzeczy do przebrania i do łazienki by nikt nie zauważył :-D Byłam przekonana, że to siuśki. W drodze powrotnej do pokoju zaczepila mnie położna pytając co się stało... Ze wstydem w głosie i na twarzy powiedziałam. Na co ona od razu, że to wody. Spierałam się z nią, że nie ;-) Zbadała mnie no i potem znalazłam się na porodówce. Była 2.00.

Skurcze przyszły od razu, stając się coraz bardziej bolesnymi i dokuczliwymi.
Przewagę czasu siedziałam w wannie polewając brzuch, spuszczając wodę i od nowa... Nie chciałam wychodzić.
Na nocnej zmianie była okropna położna. Kazała mi wyjść z wanny by mnie zbadać. Mówię do niej, że nie wiem czy poradzę sobie z wyjściem z wanny - bałam się że zasłabnę. Powiedziałam to sugerując, że może mi doradzi jak najłatwiej z niej wyjść. Powiedziała do mnie: "chyba sobie pani nie myśli, że pani pomogę". Na co odpowiedziałam jej: "nawet o tym nie pomyślałam". Zdziwiła się, że miałam siły jej dogadać.
Wanna to najlepsza rzecz jaka mi dana była w walce z bólem!

W trakcie skurczy krzyczałam, bo przynosiło mi to ulgę. Miałam zamknięte oczy by się w pełni skupić. A gdy miałam uczucie 'na kupę' nikt nie ograniczał mnie i mówili, że jak kupa idzie to mam ją wypchnąć ;-) Ciągle chciałam pić, ale tak dużo nie można było. Dali mi więc gazik namoczony wodą. Ciągle chciałam by go namaczali, bo miałam saharę w buzi i na ustach.

Pełne rozwarcie miałam o godzinie 6:40. Wtedy zbiegła się cała ekipia personelu, z którymi miałam doczynienia wcześniej podczas pobytu w szpitalu. Sami super ludzie ! Ekipa jaką sobie wymarzyć mogłam.
Humor pomimo bólu dopisywał mi do końca.
Żartowałam z położnymi i lekarzami.
A instruktarz parcia porównałam z nauką 'hamulec, sprzęgło, gaz' ;)))

O 8.20 Martynka przyszła na świat.
Nacięli mnie podczas skurczu - nic nie czułam.
Ale nikt się nie spodziewał, że mała zrobi psikusa i tak narozrabia.
Nie obróciła się barkami i mnie poszarpało.

Gdy położyli mi małą na brzuchu wszystko odeszło w siną dal. Liczyła się tylko ona. Łzy stanęły mi w oczach i napatrzeć się nie potrafiłam. Od razu oznajmiłam wszystkim, że mała to cały tatuś :-)
Ochrzciła swą świeżo upieczoną mamę siuśkami.
A później kupeczką prosto na mój brzuch hehe ;-)

Potem dotarło do mnie, że trzeba łożysko urodzić i pytam się ich kiedy to nastąpi.
Młody lekarz powiedział: 'już pani je rodzi'. No i poczułam ciepłego slimaka obsuwającego się między nogami :-D

Kolejne 50minut szył nie ordynator z młodym fajnym lekarzem. Rozmawiali przy moim kroczu jak przy kawie instruując się wzajemnie. Dostałam znieczulenie domiejscowe ale w kilku miejscach ciutkę bolało.

D. miał być przy porodzie. Ciągle pytał, jak bardzo mi na tym zależy. Zawsze tłumaczyłam, że będzie mi miło ale to nie jest konieczne. W ostatczności był za drzwiami otwartymi - w każdej chwili mógł wejść. Wszystko słyszał. Wszedł gdy małą wyjęli i była połączona jeszcze pępowinką.
Nie mam do niego absolutnie żalu. Najważniejsze, że był obok. Że czułam jego obecność i czułam się bezpiecznie trwając w skupieniu.

Jestem wdzięczna i zadowolona, że mogłam urodzić naturalnie i wszystko przeżyć tak, a nie inaczej :-) Nie zraziłam się, wręcz przeciwnie. Pokonałam swoje słabości, a sama przed sobą stałam się bardziej silną kobietą.

Awatar użytkownika
iw_rybka
Wodzu
Wodzu
Posty: 17728
Rejestracja: 07 mar 2007, 18:40

31 sty 2012, 20:05

Mad., dzielna bylas :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01:

szkieletorek
Trzy tysiące lat minęło...
Posty: 3423
Rejestracja: 25 maja 2011, 11:57

31 sty 2012, 20:36

Powiedziała do mnie: "chyba sobie pani nie myśli, że pani pomogę".
No wiesz co .Bardzo nie miła pani no ale zołzy tez chodzą po tym świecie .
Rozmawiali przy moim kroczu jak przy kawie
hehe u mnie to samo było.Tylko że mnie jeden szył i w tym czasie rozmawiał przez telefon i przeklinał na kogoś.Bardzo wesoło było.
A znieczulenie tez miałam przy szyciu ale czułam wszystko.Jednak to już był pikuś i nawet nie ruszało mnie to .Poza tym miałam niunie i nic się nie liczyło.
Jestem wdzięczna i zadowolona, że mogłam urodzić naturalnie i wszystko przeżyć tak, a nie inaczej :-)
Dokładnie tak samo czułam i nadal czuję .

A ty byłaś bardzo dzielna.Poród widzę bez komplikacji jak u mnie i trwał prawie tyle samo . Zdrówka dla ciebie i małej.
A jak córcia ?Jak sie czujesz teraz?

CMonikA
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 5781
Rejestracja: 11 mar 2007, 12:51

31 sty 2012, 20:37

Mad., :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :) a co do położnej, to szkoda słów ..

a poród-sama bym taki chciała...

Wróć do „Ciąża, czyli nasze 9 miesięcy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 1 gość