Awatar użytkownika
Pruedence
Mistrzu dwa tysiace!
Mistrzu dwa tysiace!
Posty: 2325
Rejestracja: 23 cze 2007, 10:57

14 cze 2010, 06:53

Fajowe fotki, ale Kacper przystojniak, na mój gust bardziej podobny do Ciebie ale wiadomo to tylko zdjęcia, w realu może być inaczej.

U nas dzisiaj pochmurno i pokapuje, plus taki, że się ochłodziło znacznie. Tosia idzie do niani, a ja jadę do ortopedy pozbyć się tej osrtezy :ico_sorki:

Yvone
Dorosłem już do Liceum!
Dorosłem już do Liceum!
Posty: 1338
Rejestracja: 26 mar 2007, 12:19

14 cze 2010, 10:17

A u nas leje jak z cebra. Ale widok z oka jest nieziemski. Leje, a z jeziorka od razu paruje woda.

Martuuniu zdjęcia śliczne. Nelinka przepiękna.
Wiecie już, kiedy przeprowadzacie się do Wrocławia? Znaleźliście już coś do mieszkania? Z pracą może się uda. Są ogłoszenia na stronach miejskich dla pedagogów, tak więc może coś się uda. Bądź dobrej myśli.

Ja ciągle czekam i nikt ze szkół wrocławskich się nie odzywa. Ale mam nadzieję, że to się zmieni. Napisałam też do promotora doktoratu. Wiem, że moja znajoma doktorka jest w ciąży. Tak więc napisałam, żeby promotor pamiętał o mnie, ponieważ chętnie poprowadzę zajęcia w jej zastępstwie. Nie tak dosłownie, jak Wam piszę, ale w tym sensie. Nie wiem, czy mi odpisze, ale w końcu jeśli nie będę pytać, to się tego nigdy nie dowiem. Ale mam wątpliwości, ponieważ ta znajoma doktorka mówiła mi, że raczej wezmą doktorantów, bo im nie będą musieli płacić i teraz właśnie tak robią. Nie wiem, co o tym myśleć, ale chyba z edukacją wyższą nie jest najlepiej, skoro zatrudnia się doktorantów za darmo zamiast doktorów. Jak ktoś pracując za darmo, to jak może wykonywać dobrze pracę? Przecież to wykorzystywanie ludzi. Zwłaszcza, że jest do niej zmuszony. Ale pytać zawsze warto, bo zasada stój w końce, aż cię zauważą, nie bardzo się w życiu sprawdza.
Co prawda mam świetną pracę, ale nie do końca czuję się w niej spełniona.

Anitko o Kacperku nie napiszę, tak jak o Nelince - przepiękna, bo nie wypada :ico_oczko: Napiszę przystojniak. Rysy jednak ma tak delikatne, że jeśliby ubrać go w sukienkę, to śmiało możnaby go uznać za dziewczynkę i epitet by pasował.

Aniu super, że weekend udany. Co do wózka, na pewno uda się go sprzedać i kupić coś innego. Ja jeszcze nie sprzedałam x-landera i nie mogę się zebrać. Ale przyznaję po latach :ico_oczko: że jeślibym miała kupować wózek, to właśnie ten po raz drugi.

Co do dziecka, to mam nadzieję, ze mój M zmięknie i zmieni zdanie. Ale ja nie jestem pewna jego reakcji na ewentualną ciążę. Jest nieprzewidywalny pod tym względem. Zwłaszcza, że na Amelkę zgodził się dopiero po 2 latach i to jeszcze pod groźbą rozwodu. Nie miał wyboru. Bez Amelki nie wyobraża sobie życia, ale nie chciał dzieci w ogóle. Ma też trochę racji, kiedy mówi, że poszedł na kompromis i zgodził się na jedno dziecko i że teraz czas na kompromis z mojej strony. Nie chcę jednak rezygnować i może uda mi się go przekonać.

A tak w ogóle świetnie, żeście wypoczęły. Dajcie mi namiary na Was na naszej klasie, to się dopiszę.

My spędziliśmy weekend bardzo intensywnie. W sobotę zoo, chociaż z przygodami. Moja mama z rana dała Amisi kiwi i w zoo dziecko nam zaczęło w oczach robić się czerwone i coś ją wysypywało. Po prostu w oczach. Mój M do apteki po wapno. Daliśmy wapno, trochę zbladło i przeszliśmy całe zoo. Zyrtek dopiero w domu. Nie mam pojęcia, czy to od kiwi, czy też od zwierząt.
W niedzielę długi spacer po Ostrowie.

Wyrzucenie słodyczy też przyniosło efekt. Amelia zaczęła zajadać się ogórkami i nawet wcina kanapki z szynką, serem i warzywami. Zjadła też w końcu pomidora. Jest też spokojniejsza. No cóż, ale worek słodyczy wyrzuciłam do śmieci i to nie mały. Ale zawsze to zdrowiej mniej cukru.

A teraz najważniejsze. Dzisiaj o 6 rano sprawdzałam wyniki rekrutacji do przedszkola i moja Amisia dostała się :-D :-D :-D I to do tego, do którego chcieliśmy. Nie jest najbliżej, ale wykorzystaliśmy fakt posiadania dwóch mieszkań i były punkty za odległość. Nie jest najbliżej, ale jest jednym z lepszych i ma jedną z lepszych ofert edukacyjnych. Tak więc bardzo jestem szczęśliwa. Dzisiaj jadę podpisać umowę. Wiem już, że będziemy płacić za nie około 500 zł. Nie mam pojęcia tylko, czy to dużo czy mało.
Już wiem, że będziemy też musieli się trochę zaangażować w przedszkole, bo kiermasze, bo konkursy, bo rodzice mają bywać itd, ale mnie to odpowiada. Zresztą przedszkole jest połączone z dobrą podstawówką, której nie jesteśmy rejonem i zamierzam być aktywna na każdym polu, żeby tylko Amisia tam poszła. Zacznę od udzielania się w komitecie rodzicielskim. W końcu coś dobrego się wydarzyło :ico_brawa_01:

Awatar użytkownika
Pruedence
Mistrzu dwa tysiace!
Mistrzu dwa tysiace!
Posty: 2325
Rejestracja: 23 cze 2007, 10:57

14 cze 2010, 14:49

ELa- ja mam na umowie ok 150 zł plus wyżywienie czyli koło 350/ miesiąc za publiczne, tak chyba mniej więcej się ceny kształtują w Krakowie. Nie wydaje mi się to zbyt dużo bo za prywatne trzeba o 400zł więcej dać minimum. Co do oferty edukacyjnej mnie się wydaje, że to nasze też ma dobrą, dużo się wypytywałam matek dzieci które tam chodzą wydaje mi się że będzi ok, ale wiadomo okaże się w praniu. Co do wykorzystywania doktorantów to się zgadzam bo np u mnie w zawodzi jakbym chciała iść na studia doktoranckie to jest przepis że nie mogę mieć etatu rezydenckiego, tylko zwykły, a kończy się na 1/16 w porywie 1/8 tak robią ludzie specjalizacje i dostają 200zł plus stypendium 1000zł i nie wiem jak za to żyć :ico_szoking: Niby tłumaczą, że nie da się pogodzić rezydentury z doktoranckimi ale to jest takie mydlenie oczu bo i tak ci co mają zwykłe etaty robią to samo co my na rezydenturze i oni niby dają rade, no ale chodzi o kase, jak zwykle. A mój szef powiedział mi że oczywiście chętnie wyrazi zgodę na mój doktorat ale jak sobie sama zorganizuje kase na badania (granta) sama wymyślę temat ( bez podpowiedzi) czyli czytaj w domyśle , że po prostu nie chciał powiedzieć nie. Bo wiadomo, że jak szef nie poprze mojego granta to fige dostane, a z tematem to ja się aż tak nie znam, żeby szastać jak z rękawa, mam owszem pola zainteresowań ale miłoby było jakby ktoś mi pomógł, tak że na razie mogę zapomnieć :ico_placzek:

[ Dodano: 2010-06-14, 14:52 ]
A Adaś wyczaił jak się kręcić i teraz jeździ po całej podłodze to z brzucha na plaec i na odwrót:)


Dzisiaj zrobiłam fotki wózka i muszę go teraz wystawić i się modlić, żeby ktoś kupił. Zastanawiałam się właśnie nad X-landerem XA spacerówką tą na 4-ech kołach bo używane w dobrym stanie można na allegro za 3-4 stówki kupić.

Yvone
Dorosłem już do Liceum!
Dorosłem już do Liceum!
Posty: 1338
Rejestracja: 26 mar 2007, 12:19

15 cze 2010, 10:12

Ja nie pamiętam dokładnie, jakiego mam x-landera. Ale ma 4 koła obracane bądź blokowane. Rozkłada się i jest w ogóle dosyć duży. Ale mnie to akurat odpowiadało, ponieważ wszędzie nim mogłam jechać. Nie było pola, łąki czy też miejsca, po którym byśmy nie przejechali. Wada taka, że duży.

Promotor mi odpisał. Że niestety nic z tego, ponieważ uniwer nie ma pieniędzy. W sumie tego się spodziewałam. Dobrze, że odpisał.

Natomiast zgadzam się Pruedence, że jest to głupie i zawsze chodzi o kasę. Poco płacić komuś za zajęcia, skoro doktorant to zrobi i to za darmo? Zwłaszcza, że teraz w regulaminie studiów doktoranckich zapisali że nawet ci, którzy nie mają stypendium, to muszą przeprowadzić zajęcia. A co najgorsze, wcale nikogo nie obchodzi, że ludzie pracują. Ja miewałam zajęcia na doktoracie w soboty, by nie koligowało z pracą, bo niewielu miało stypendium. Teraz mają w tygodniu i dodatkowo jeszcze zajęcia ze studentami też w tygodniu (zaocznych nikt im nie da, bo to jest super kasa) i nadal nieliczni posiadają stypendia. Żenujące.

Pruedence szkoda, ale nic straconego. Zrobisz specjalizację, dzieci podrosną i może dopiero wówczas się pokusisz o doktorat. Na pewno będzie Ci łatwiej. Ale tak powiem Ci z perspektywy. Zastanów się czy jest Ci to naprawdę potrzebne? Ja wiem, że to prestiż i ważne zrobić coś takiego. Ale czy jest Ci to potrzebne? Czy na coś, poza własną satysfakcją się przełoży? To naprawdę jest dużo, ba, bardzo dużo pracy, którą rzadko kiedy ktoś docenia (nawet wśród naukowców, bo tu raczej króluje homo homini lupus), a na rewolucję w nauce nie można liczyć, dopóty istnieje instytucja hablitacji. Zresztą bardzo przestarzała i głupia.

Pruedence masz rację, zawsze chodzi o kasę i mydlenie oczu. Nam też tak tłumaczono, że nie można godzić. To całe zgłaszanie pracy na uczelni. Pic na wodę fotomontaż. Ludzie robili doktorat, pracowali i wiedzieli o tym nieliczni i system się nie zawalił. A tak na koniec, bo łacinę znasz, ja też, to moja osobista refleksja na temat studiów doktoranckich, środowiska naukowego i uczelni: mutantur mores, quando mutantur honores, po polsku nie dosłownie ale sens bardzo zbliżony: punkt widzenia zmienia się od punktu siedzenia :ico_oczko: .

Awatar użytkownika
Pruedence
Mistrzu dwa tysiace!
Mistrzu dwa tysiace!
Posty: 2325
Rejestracja: 23 cze 2007, 10:57

15 cze 2010, 13:54

Ela- tylko wiesz ja jestem teraz na klinice i jak będę tutaj chciała zostać po specjalizacji na etacie to bez doktoratu nie da rady, takie mają zasady, więc oprócz względów własnej satysfakcji jest jeszcze kwestia praktyki. Bo inaczej będe musiała sobie szukać nowego miejsca pracy a najczęsciej się kończy w pozach bo w innych szpitalach nie klinikach ludzie normalnie bez doktoratu zostają. Zaczynam się zastanawiać czy dobrze wybrałam miejsce, a im więcej myślę, tym więcej mam wątpliwości :(

U mnie dzisiaj pobudka o 5.45, o 9 byliśmy już na polu, siedzieliśmy do 13, bo pogoda bardzo fajna, słoneczko ale temperatura ok. 20C więc spokojnie się dało wytrzymać na placu zabaw. Ale musieliśmy wrócić bo Adaś był głodny, zjadł i poszedł spać, po cichu liczyłam, że Tośka zrobi to samo, bo się ubiegała, no ale gdzie tam ona dalej tryska enregią, masakra.

Yvone
Dorosłem już do Liceum!
Dorosłem już do Liceum!
Posty: 1338
Rejestracja: 26 mar 2007, 12:19

16 cze 2010, 08:34

W takim razie pisz doktorat. O temacie porozmawiaj z innymi. Pewnie się ktoś znajdzie, kto dobrze poradzi. Potem jeszcze raz z tym niemiłym panem i próbuj z butami wejść w tę zamkniętą klikę. Zaprosić Cię sami nie zaproszą, bo niby poco kogoś, kto może być mądrzejszy i jeszcze pracowitszy, a co najgorsze może myśleć samodzielnie. Jeśli Ci zależy, to pisz. Będzie pieruńsko ciężko, ale dasz radę. Ja trzymam za Ciebie kciuku, ponieważ kiedy się zdecydujesz, to na pewno zrealizujesz zamierzenia.
Natomiast nie ma co roztrząsać decyzji o pracy w klinice. Zrobiłaś dobrze i z perspektywą na przyszłość. A ryzyko jest zawsze. Ryzykować należy.
Za mną długo się ciągnęła decyzja o doktoracie i w efekcie bardzo źle się czułam, bo nie do końca była to przemyślana decyzja. Zwłaszcza, że jeszcze mam poczucie nie do końca spełnienia, ponieważ tyle lat nauki, pracy i robiłam to po to, by pracować na uczelni i odkrywać. Ale cóż... można odkrywać inne rzeczy i się realizować inaczej. Teraz jednak nie żałuję i patrzę tylko na plusy. Będzie dobrze.
Pruedence pomyśl, co chcesz naprawdę robić w życiu i zacznij się realizować.

Awatar użytkownika
Pruedence
Mistrzu dwa tysiace!
Mistrzu dwa tysiace!
Posty: 2325
Rejestracja: 23 cze 2007, 10:57

16 cze 2010, 08:43

Zobaczymy, miałam dużo planów ale przy dwójce dzieci ciężko działać aktywnie w jakiś towarzystwa, oczywiście można ale ja mam wtedy poczucie winy że zaniedbuje dzieci, a jak z nimi siedzę to mi źle że nie robię nic zawodowo, z perspektywy czasu widzę, że troche za wcześnie się zdecydowałam na dzieci, a teraz już w ogóle ma tyle czasu na rozmyślania że coraz więcej rzeczy podaje w wątpliwość, ech. Pomieszało mi się w głowie. Źle na mnie działa wstawanie o 5.30 codziennie :ico_placzek: jestem wykończona, przy Tosi dało się spać jak ona spała a teraz zapomnij. Dobra idę na pole z dziećmi bo Adaś marudzi.

sylwia77
Biegaczostruś na forum
Biegaczostruś na forum
Posty: 204
Rejestracja: 21 mar 2007, 22:31

16 cze 2010, 12:13

Hej dziewczyny

Ale mnie tu długo nie było.
Stesknilam sie za Wami.

Za dużo spraw się spiętrzyło i krucho z czasem.

Napisze Wam w wielkim skrócie co u nas.

W piatek jedziemy na urlop. Na 10 dni do Chorwacji na Istrie i 5 dni do Woch nad jezioro Garda. Nie jestem jeszcze przygotowana i nie wiem kiedy się zorganizuje.

Jedziemy do domku z moimi rodzicami a w drugim domku beda znajomi z dziecmi.
Mam lekkiego stresa bo we Wrocku panuje wiatrówka i nie wiem czy nam się coś nie wykluje na wczasach.

Córka znajomych którzy z nami jada bawiła się w tamten czwartek z dziewczynka ktora w piątek dostala wiatrowke. I teraz wszyscy mamy stresa czy jej sie cos wykluje i czy nie zarazi Patryka.

Już byłam gotowa zaszczepic go szybciutko, ale pediatra odradzila mi szczepienie w tej chwili.

Patryk dostal sie do przedszkola, ale niestety do drugiego wyboru. Także czeka nas jazda po 3 km w kazda strone i stanie w korkach gigantach :ico_zly:

Ela ty bedziesz sie orientowala spod faktory bedziemy jezdzic boczna grabiszynskiej. Ale co zrobic najwazniejsze, ze gdziekolwiek sie zalapal.

Ania podobno wiatrowka wykluwa sie od 2 do 3 tygodni od zarazenia. Czy sa jakiej badania krwi, ktore moga wykruc czy dziecko jest juz zarazone? I co myslisz o tej szczepionce przeciwko wiatrowce?
Ja o niej wczesniej nie slyszalam i myslalam ze nie ma takiego wynalazku.

My tez mielismy male incydenty. W tamtym tygodniu Patryk mial wbitego kleszcza i wyladowalismy na pogotowiu bo usuniecia kleszcza to jest wyzsza szkola jazdy i w przychodni nie chcieli sie podjac. Wyladowalismy na ostrym dyzurze hirurgicznym. Parodia
W ten poniedziałek znowu szpitam i tym razem dyzur okulistyczny. Wbil mu sie w oko wlos z konika takiego zabawkowego i mial zainfekowane oko.
Zastanawiam sie co nas jeszcze spotka przed wyjazdem.

Jeszcze napisze pare slow moze jutro lub w piatek. Teraz zmykam do pracy

Buziaki

Awatar użytkownika
Pruedence
Mistrzu dwa tysiace!
Mistrzu dwa tysiace!
Posty: 2325
Rejestracja: 23 cze 2007, 10:57

16 cze 2010, 14:22

Sylwia czy pisząc wiatrówka masz na myśli ospe? Owszem jest szczepionka ale zalecana w wieku ok 13-14 miesiąc, możesz zaszczepić Patryka, ale czy to coś da nie zagwarantuje, może złagodzić postać choroby jak już jest zarażony. Wykluwać się może do 6 tyg. Ale zaraża się jak się ma pęcherzyki z płynem, czyli jeśli Patryk nie miał bezpośredniego kontaktu to myślę, ze nie jest zarażony, dopiero jak tą koleżankę wysypie to wtedy wysokie prawdopodobieństwo, że się zarazi. Dla przykłądu, jak u nas była ospa(bo przywlekłam ze szpitala) to ja miałam po 3tyg wysypało M a po kolejnych 2tyg Tosie.

A urlopu zazdroszcze ale tak pozytywnie. Nas nie stać na zagranice , choć znajomi nas namawiają na chorwacje i czarnogóre, ale my mamy ciągle ten wieczny remont a i obiecałam pomóc w wyposażeniu domku nad morzem moim rodzicom, bo jest goły i wesoły, czytaj nie ma w nim nic.

Wróć do „Mam dwa latka, dwa i pół”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość