Mad.
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 5060
Rejestracja: 19 cze 2011, 12:02

12 maja 2012, 22:08

Mogli w sumie poczekac na przebicie az D. by dotarl. Mnie kazaly dac znac mojemu (telefonicznie) jak bylo prawie max rozwarcie. Przyjechal a ja juz cislam mala na swiat ;-) i za chwilunie byla :-)

Fajny porod, szkoda ze Cie pokiereszowalo ale grunt bys dobrze sie czula i cieszyla maluszkiem :-) Super ze tatus tak zareagowal na pojawienie sie dziecka :-) :ico_brawa_01:

Awatar użytkownika
Qanchita
Trzy tysiące lat minęło...
Posty: 3185
Rejestracja: 20 sie 2009, 16:47

13 maja 2012, 10:56

Mogli w sumie poczekac na przebicie az D. by dotarl.
Jak czytam opis evvelka, to mam wrażenie że położne specjalnie odesłały męża do domu :ico_noniewiem: Tylko dlaczego!
Życzę zdrówka i dużo radości z macierzyństwa :ico_brawa_01:

dzwoneczek82
Mistrzu dwa tysiace!
Mistrzu dwa tysiace!
Posty: 2143
Rejestracja: 24 lut 2011, 22:32

14 maja 2012, 22:09

evvelka, super opis. I poród chyba tez całkiem całkiem :ico_oczko: :ico_brawa_01:

Caroliness
Noworodek Forumowy
Noworodek Forumowy
Posty: 5
Rejestracja: 11 maja 2010, 16:27

23 cze 2012, 13:02

Witam, jestem położną i piszę pracę magisterską odnośnie doświadczeń z PIERWSZEGO porodu, który odbył się w latach 2010-2012 lub 1970-19990.
Jeśli maja Panie chwilkę czasu, proszę o wypełnienie anonimowej ankiety dostępnej pod adresem:


Pozdrawiam i dziękuję
Ostatnio zmieniony 23 cze 2012, 13:47 przez Caroliness, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Kasiala
Zrobiłem Magistra z forum!
Zrobiłem Magistra z forum!
Posty: 1482
Rejestracja: 11 lis 2011, 14:07

16 wrz 2012, 21:28

We czwartek 12.07.2012 wstałam o 5 rano poszłam pod prysznic zjadłam drożdżówkę z serem (dzień wcześniej zjadłam ostatniego cheesburgera) choć mówili żeby raczej nie jesć... później pod prysznic i czekałm na meża miał być o 7 i mielismy w tedy iść na porodówkę...jednak wszystko się przeciągło i przez te nerwy to nie potrzebowałam lewatywy bo 4 razy mnie pogoniło do kibelka o 09:15 przyszła położna i zabrała Nas na porodówkę... a o 09:25 podpieli mi Oxytocynę... i te peirwsze godziny to był śmiechy hihy nic mnie nie bolało jakieś skurcze się pokazały ale do 40-50 na skali i tyle... położna zaproponowała prysznic bo to pomaga rozwieraniu szyjki więc o 12:40 poszłam pod prysznic i byłam pod nim 25 minut i po wyjsciu z pod prysznica zrobiło mi się rozwarcie UWAGA!!! na 1 cm :ico_sorki: więc nie liczyłam ze urodzę... ok wróćilismy na salę (prysznic był obok sali) i poskakałam na piłce, posiedziałam na worku sako potańczyłam ze stojakiem na kroplówkę pochodziłam i tak przez 2h i weszłam na forum i z tedy zaczęły isę skurcze mocne ale jeszcze do zniesienia... to była jakoś 14:30 jak dobrze pamiętam i koło 15 poszłam znowu pod prysznic posiedziałam tam z 30 minut bo już skurcze były dość dokuczliwe i co jakieś 2-3 minuty po powrocie posiedziałąm na worku sako bo on mi najwiekszą ulgę przynosił i jeszcze siedzenie na krześlę przynosiło ulgę no i spieranie się na mężu... około 16 przyszła położna i założyła mi KTG i bada moje rozwarice miałąm całe 2,5cm i poprosiłą abym zapis zrobiła na lewym boku i to były chwile zgrozy... tak mnie napierdzielały plecy jak miałam leżeć na tym boku ze myśląłam ze zwraiuje... za 5 minut przyszedł mój lekarz to było jakoś 16:10-16:20 i bada a my mamy 4 cm wiec poprosiłam o znieczulenie zewnatrzoponowe po czym wyszedł. Anestezjolodzy przyszli za 5 minut... Marek wypełniał ankietę odnosnie ryzyka znieczulenia i jakieś tam pytania oni wbili mi małą igłe w kręgosłup zeby pobrać coś ze skóry wiec takie małe wkłucie nie to do znieczulenia i zabierają sie za to właściwe ( wyprosili Marka z sali na czas wkłucia) i ja mówię chwila bo skurcz idze i mnie wygięło... więc na tym skurczu położna mnie bada i krzyczy jejku My tu już mamy 9 cm wiec nie opłaca się znieczulać :woohoo::ohmy: ja szok i pytam dlaczego a ona ze to przedłuzy poród o 2h więc ja pytam to za ile urodzę a ona za 15 minut i w tym momecie mi strzeliło coś tzn poczułam ze muszę przeć i zaczynam krzyczeć ze pre a położna na mnie nie przyj wołąją meża z korytarza ze żona już rodzi zeby wracał i szukają mojego lekarza i mówią że bedzie wściekły jak nie bedzie go przy porodzie a to wszytko trwało jakieś 5 minut od momentu kiedy on zbadał mnie i powiedział 4cm no ale na szczęście zdążył i rzucił hasłem NO NIESAMOWITE... Marek trzymał mi nogę w powietrzu a później lekarz mi trzymał jedną nogę drugą położna i w końcu mogłam przeć ale to był wysiłek ho ho ale 4 skurcze może nawet 3 i Kaja jest z nami. Powiem Wam tak Mój lekarz spisał się na złoty medal położna to samo lekarz mi trzymał nogę i głowę do szyi dociągał mówił żebym oczu nie zamykała a położna symulowała jak mam oddychać jak długo przeć naprawdę super. NIe nacinali mnie ale strzeliłam w stronę odbytu ponoć mniej strzeliłam niż by mnie nacięli :dry: ale przez to szybkie rozwarcie się szyjki ona mi pękła tyle ze jej bólu nie czuję a ból zewnętrzny bardziej dokucza... ogólnie myślałam ze będzie gorzej że te bóle będą o wiele gorsze ale da się je przeżyć nie da się ukryć że darłam się ile sił w gębie miałam ale położna pomogła mi krzyk przenieść na siłę parcia. A najlepsze jest to że lekarz poszedł na patologię i dziewczyny z mojej sali pytały jak mi idzie a on pwoiedział ze naturalnie nie urodzę ze będzie cc bo moje rozwarcie nawet w dupce nie było a za 5 minut wrócił na salę z tekstem NO NIESAMOWITE
Mam nadzieję ze nie zanudziłyście się i że w miarę czytelnie to napisałam i nikogo nie przeraziłam. Wiec właściwie mój poród zaczął się około 16 i skończył o 16:55 :-D :ico_szoking:

szkieletorek
Trzy tysiące lat minęło...
Posty: 3423
Rejestracja: 25 maja 2011, 11:57

16 wrz 2012, 21:48

Kasiala no opis piękny. Poród faktycznie jak na początku stał w miejscu to jak ruszył to konkretnie.Fajnie że masz takie wspomnienia dobre i nie masz urazu tak samo jak i ja zresztą.
A zdjęcie maluśkiej w podpisie śliczne

moni26
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 5989
Rejestracja: 09 mar 2007, 11:55

17 wrz 2012, 07:59

Kasiala :ico_brawa_01: :ico_brawa_01:

Awatar użytkownika
Madleine
Trzy tysiące lat minęło...
Posty: 3139
Rejestracja: 07 mar 2007, 22:21

Re: opis porodu

22 paź 2012, 21:48

I ja opiszę swój poród.
Miałam zaplanowaną cc. ok godz 14 pojechałam na blok.Pani anestezjolog 4 razy próbowała się wkłuć w mój kręgosłup... udało się dopiero za 5 razem.
Od razu po podaniu znieczulenia zaczeło robić mi się słabo,dostałam zimnych potów,zaczeło spadać tętno i ciśnienie. Dostałam kilka dawek efedryny i czegos tam jeszcze i było lepiej.Rozpoczął się zabieg. Niestety problemy się nasilały,dostałam drgawek i potem okazało się za miałam zapaść. Zdążyłam zobaczyć malutkiego,przyłożyli mi go do policzka i potem już nic nie pamiętam bo dali mi pełną narkozę. Obudziłam się juz pozszywana,na łóżku.Podobno byłam na sali operacyjnej zamiast 40 min to 3 godziny.
Poród wspominam niestety jako jeden wielki koszmar,strach,brak siły nawet na oddech ,odrętwienie ciała praktycznie aż po szyję i widok mojego ciała w drgawkach.Okropnosc...
Mam nadzieje,ze nastepny poród bedzie lepszy :-)

Awatar użytkownika
iw_rybka
Wodzu
Wodzu
Posty: 17728
Rejestracja: 07 mar 2007, 18:40

Re: opis porodu

22 paź 2012, 22:45

oj to faktycznie jak na pierwszy raz,dość przykre przeżycie,dobrze,że nagroda warta tego :)

Awatar użytkownika
Madleine
Trzy tysiące lat minęło...
Posty: 3139
Rejestracja: 07 mar 2007, 22:21

Re: opis porodu

22 paź 2012, 22:55

oj to faktycznie jak na pierwszy raz,dość przykre przeżycie,dobrze,że nagroda warta tego :)
ojjj tak warta.... :-)
Ale przez pierwszy miesiac na samo wspomnienie chciało mi się płakać,ale teraz jak patrze na Marcinka to wiem,ze wszystko przezyje dla takiej milosci :-)

Wróć do „Ciąża, czyli nasze 9 miesięcy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 1 gość