Oj Sylwia to i do Was doszło. U nas (czyt. Kozanów, Maślice, Stabłowice i Leśnica) była ospa w kwietniu. W grupie Amisi ostało się zaledwie troje dzieci. Wszyscy złapali. A co się szło do lekarza, to ospa. W aptece to samo - znowu ospa.
Przygody z kleszczem nie zazdroszczę. Z włosem to samo.
Co do przedszkola, to ja mam dzisiaj zebranie. Podpisywanie umów jest do jutra. Umowa niby podpisana, ale niestety, nie mam kopi. Tak więc dzisiaj nie wyjdę bez umowy, a jeśli nie będą mieli, to jutro zażądam poświadczenia złożenia takowej umowy. Wiem, że to abstrakcyjne, by się mogła zgubić, ale mimo wszystko na zimne wolę dmuchać. Nie daj Boże im się zapodzieje i dziecko zostanie bez przedszkola.
Pruedence przestań podawać w wątpliwość i tyle nie myśl. Nie da się mieć wszystkiego i jest nieprawdą, kłamstwem, że można wszystko pogodzić. Zawsze pewne rzeczy wymagają rezygnacji z części innych, ale coś dostajesz się w zamian. A bzdurą jest twierdzić inaczej, bo wówczas ludzie oszukują siebie, a stąd krok do depresji. Należy iść w miarę możliwości na kompromis. Zresztą takie dążenie do posiadania wszystkie (wspaniała gospodyni, kucharka, pracownik, koleżanka itd) jest dosyć częste w życiu, o czym można przeczytać w mądrych książkach (psychologia), a co jest nierealne, bo na wszystkich polach nie może być nas po równo. I należy się z tym pogodzić. Ułudą i okłamywaniem samego siebie jest twierdzić inaczej.
A poczucie niespełnienia i braku czegoś jest czymś zdrowym i normalnym. Pisząc po chłopsku, zawsze komuś będziemy czegoś zazdrościć, a ktoś nam i nie ważne czy będą to dzieci, dom, mieszkanie, praca, wakacje czy sukienka. Tak jest skonstruowana nasza psychika. Myślimy dualnie.
Sylwia dawno Cię nie było. Wakacje będą na pewno super. Co do ospy, to nie wiem, co Ci napisać. Przedszkole, cóż najważniejsze, że dostaliście. A dojaz Stanisławowską może nie być wcale taki zły, bo tamtędy z rana nie stoi się tyle, co na Gądowiance. Najgorsze to rondo, a potem poleci.
My też najbliżej do przedszkola nie mamy. Bo trzeba dobre kilka kilometrów dojechać. Ale i tak bliżej niż do żłobka. Pocieszam się, że nie będziemy już wstawać o 6.
Moi teściowie dwa lata temu wybudowali dom nad jeziorem. Super sprawa, ale nie dołożyliśmy się do urządzania w zeszłym roku. Po prostu wówczas robiliśmy sami remont. Dopiero w tym roku znaczymy teren. Aniu może pogadaj z rodzicami i przesuń w czasie to urządzanie.
Co do wakacji, to u nas też raczej nic z tego nie będzie. Najpierw notariusz, teraz ślub kolegi i jeszcze wydatek na piwnicę. Tak więc oszczędności na wakacje pójdą znowu na bardziej przyziemne sprawy.
Ale miałam zrobić przyjęcie w restauracji dla rodziców, rodzeństwa i kilku przyjaciół. Wszystko z okazji ukończenia 30 lat przeze mnie i mojego M. Ale tak sobie myślę, że może zamiast na to wydawać pieniądze, to po prostu wydam na jakąś kilkudniową wycieczkę. Amelka zostanie z dziadkami, a my w długą. bo w sumie wydawać na byczenie się na słońcu, bez zwiedzania nie chcę, bo mogę to robić na wsi u rodziców, albo nad jeziorem u teściów. A z Amelką zbyt wielu rzeczy nie zwiedzę. A tak na parę dni intensywnego zwiedzania, próbowania lokalnej kuchni i degustacji lokalnego alkoholu, to chętnie.