To moze i ja opisze swoj porod,
Dokladnie 16 tygodni temu, zaczelo sie tak raniutko ok 5 wstalam na siusianie i juz wtedy poczulam bole jak na okres,ale polozylam sie ,nie moglam juz zasnac,bole wydawaly mi sie nieregularne,wstalam przed 7 wyszykowac meza do pracy,bole zaczely sie nasilac,zadzwonilam na porodowke,ale powiedzieli mi zeby nie przyjezdzac,bo to pierwsze dziecko wiec pewnie zejdzie nam zanim sie wszystko rozkreci,kazali zadzwonic jesli odejda mi wody.wiec maz pojechal do pracy a ja wzielam sie za porzadki,oczywiscie caly czas mialam bole,wydawaly mi sie nie regularne,wzielam prysznic,oczywiscie maz co chwile dzwonil czy ma juz wracac
Mialam sie polozyc i przespac gdy poczulam kolejny bol ale to byl troszeczke inny bol- i uslyszalam takie ogromy plusk- odeszly mi wody dokladnie o 12.50.zaraz zadzwonilam do szpitala kazali mi przyjechac,wiec telefon do meza zeby wracal do domu.
Wyobrazcie sobie maz utknal w korku,w normalny dzien jest w domu w przeciagu5min,a wtedy zeszlo mu chyba 50min,moje bole bardzo sie nasilily,juz nie moglam w pewnych momentach,gdy maz dowiozl mnie do szpitala bole chyba mialam co2min i to bardzo silne,a wyslali mnie na izbe przyjec nie na porodowke,bo oczywiscie przez telefon ciagle mi powtarzaly ze to pierwsza ciaza i napewno dlugo nic sie nie bedzie dzialo,gdzy polozna na izbie przyjec mnie przebadala to byla w szoku ze mnie tu przyslali- mialam rozwarcie na 7cm
wiec przewiozla mnie na wozku na porodowke(jeszcze nigdy w takim tepie nikt mnie nie przewozil
)
Akcja rozwijala sie bardzo szybko, mialam tylko gaz,bo nie chcialam zadnych innych znieczulaczy,byly przymnie 2 mlode polozne,i na dodatek jedna z nich sie szkolila
przerazilo mnie to troszke na poczatku ale potem bylo mi wszystko jedno.ok5 po poludniu moje rozwarcie juz bylo 9 cm,zaczely sie bole parte,ale one nie pozwalaly mi przec
a ja nie moglam sie powstrzymac bo byly one bardzo silne,w koncu ok 18 pozwolily mi przec rozwarcie bylo juz na 10,parlam w roznych pozycjach,juz mowily ze widac glowke,ale problem sie pojawil bo zanikalo serduszko dziecka,wiec kazaly mi sie polozyc na plecach i wtedy zaczelo sie dziac... powiedzialy nam tylko zeby sie nie przerazic bo za chwile przyjdzie kilka osob,i juz wiedzialam ze jest cos nie tak
pytalam tylko czy z malym jest wszystko ok,odpowiedzieli mi ze tak ale ze dlugo parlam maly jest zmeczony i musimy go szybko przywitac po tej stronie, wiec z pomoca lekarza moj synek urodzil sie o 19.32 polozyli mi go tylko na chwile na piersi i zabrali go do drugiego pomieszczenia, moj maz poszedl razem z lekarzami,bylam strasznie przerazona ze jest cos nie tak,mimo ze mnie uspakajali ze z malym wszystko w porzadku, gdy uslyszalam jego placz w drugim pomieszczeniu wtedy sie uspokoilam,moj maz wrocil razem z malym po 10min.maly mial male problemy z oddychaniem,bo zabraklo mu troszke tlenu ,ok godz 23 wzieli go na intensywna opieke pod lampy i podali mu tlen,ale po dwoch godzinach lekarze byli zadowoleni i przwiezli mi malego.W pierwszych minutach zycia moj maluszek dostal 8pkt,ale juz po 10minutach dostal10! Wazyl 3970
w pierwszej dobie maly nie chcial za bardzo ssac,no ale dzieki Bogu po dokldnie 24 godzinach przykleil sie do cyca i juz tak pozostalo...
Jak to pisze i wracam pamiecia to nie moge uwierzyc jak ten czas szybko minal
a w oku kreci sie lezka...