no...udało mi się doczytac zaległe posty
wiola85, ale Ci fajnie z tym weseliskiem...oj potańczyłabym sobie i pojadła na jakiejś imprezie....wygladałaś slicznie!!!!
co do wlasnego wesela-to byl raczej uroczysty obiad. A i tak miałam dość i chciałam się jak najszybciej zmyć. Po prostu byliśmy maksymalnie wykonczeni psychicznie i fizycznie, bo wszystko robilismy sami-poczawszy od zakupow, na dekorowaniu kosciola skonczywszy....bylismy tak zabiegani ze na manicure pojechałam o 23 dzien przed slubem...znajoma mamy cale szczescie jest manicurzystka, bo inaczej poszlabym do slubu z polamanymi pazurami
adia brzuchacz cudny!!!! tak sobie myslę...Ty mieszkasz w Irl, moze wymieniłybyśmy się na pw numerami telefonów, zeby w razie jak cos się zacznie mogły szybko poinformować resztę dziewczyn?
co do mojej ciązy-czuję się nadzwyczaj dobrze. Brzuch nie przeszkadza absolutnie w niczym, no może trochę w schylaniu sie....bejbik jest juz cholernie silny i coraz bardziej szalony

chciałam Kmicica-mam Kmicica

czasem zastanawiam się, czy On w ogóle sypia
ale kocham go nad wszystko, mimo że jego ruchy coraz częściej sprawiają mi ból...być może jest to zasługa małego brzucha? generalnie nie mogę za długo siedzieć, wolę chodzić, bo wtedy nie mam tego okropnego wrażenia że mam za małą klatke piersiową. Synek rozpycha mi żebra i zołądek, horror...łatwo sobie wyobrazic jak potworna męczy mnie zgaga. dzieki niej, wróciły objawy z pierwszego trymestru, czyli wymioty....
mimo połamanych żeber energii mi nie brakuje

nie uwierzyłabym kiedyś, jakby ktos powiedział mi, że w 8 miesiącu ciązy będę biegać na autobus, czy wędrować po górach.
czas płynie szybko...lada moment wrzesień i zaczną sie rozdwajać moje kochane babeczki...a potem moja kolej

Brat leci do Polski w poniedziałek, więc od przyszłego tygodnia wezme się w końcu za konkretne przygotowania na spotkanie z Synkiem....
wklejam najnowsze foty z wyprawy na Howth pod dublinem
z Mężulcem...
z Bratem...(tu brzuch wyszedł zaskakujaco duży

)
