Mam dwie chrześnice i jednego chrześniaka. Wszyscy w podobnym wieku. Dwójka z nich komunie miała w tym roku, trzeci maluch w przyszłym. Po dwóch przyjęciach komunijnych przyznam szczerze, że jestem nieco w szoku.
Rodzice chrześnicy to ludzie dość zamożni, którzy duży nacisk kładą na wychowanie dziecka w poszanowaniu dla pieniądza. Z góry zostałam poproszona, aby prezenty nie były zbyt drogie i żeby to nie była kasa. Ostatecznie kupiłam małej złotą bransoletkę, na której wygrawerowałam dedykacje. Tak jak piszecie to fajna opcja, bo rośnie z dzieckiem i będzie pamiątka na lata.
Rodzice chrześniaka są zupełnie inni. Zadzwonili do mnie z pytaniem co planuję kupić, bo ich łobuz chciałby to i to. I tu zaczęła się litania: do wyboru aparaty, najlepsze kamery, konsola do gier, laptop i o ile mnie pamięć nie byli telewizor z dostępem do internetu. Było tam jeszcze kilka „drobiazgów”, ale krew mnie zalała już na początku lektury.