czy taka szkoła rodzenia to duży wydatek? Myślałam o niej, żeby bardziej zaangażować mojego Jakuba w całą ciążę i zbliżyć go troszkę do mojej sytuacji, ale jeśli mnie ma to kopnąć mocno po portfelu to wolę na wyprawkę wydać
mz ja też uwielbiam psiury... ten który zaginął był moim oczkiem w głowie... trzymałam go na rękach zaraz po tym jak sie urodził, był cały mokry, a jego rodzeństwo jeszcze w drodze-On był pierwszy, miał nochal różowy jak świnka
później mu troszkę zczerniał... jak wychodziliśmy rano (bo to był sylwester) od znajomych to spytaliśmy co z pieskami, a oni -jak to co... utopi się, bo co zrobić
powiedzieliśmy, żeby dali matce odkarmić (7 fąfelków) i po miesiącu my je zabierzemy, żeby jak najmniej kłopotu z nimi mieli... przez kilka dni miałam taką watahę w domu
każdy był inny, miał inny charakter-to niesamowite... zawsze marzyłam żeby mieć psa, a wtedy jeszcze byłam pod jarzmem rodzicielskim i ojciec mi nie pozwalał... mojego Majora zostawiłam śpiącego pod kołdrą, a reszte psów w koce, do kartonu i na plac-kilka godzin w temperaturze -10 stałam żeby znaleźć im dom... z resztą warto było, bo udało się
gdy wracaliśmy do domu (ja i mój Jakub) układałam sobie przemowe-co powiem tacie
żeby mnie nie wywalił razem z psem. weszłam do pokoju a On sobie spał dalej w pościeli, poszłam do mamy i powiedziałam, że major został, a mama na to, że jak tylko wyszliśmy tato poszedł na górę sprawdzić, bo nagle go ogarnęła nostalgia i zamarzyło mu się, żeby Major został, już go nakarmił, wyprowadził, pobawił się z nim...
byłam najszczęśliwsza na świcie, a major od tamtej pory stał się naszym najwspanialszym zwierzem, umiał jeśc z widelca i chodzić po drabinie, uwielbiał kapiele w rzece i wycieranko ręcznikiem po powrocie z ulewy... i bardzo mi przykro, że go straciłam-był moim najlepszym przyjacielem
miał prawie 5 lat i był szalenie aktywny-uwielbiał biegać za patykiem i pływać... byłam pewna, że odejdzie w wieku 20 lat ze starości... że moja dzidzia się z nim wychowa, że będzie jej pilnował, bo to bardzo mądry kundel był...
to drugie zdjęcie najlepiej oddaje jego charakter
a Puma (moja nowa psina) jeszcze nawet na smyczy nie umie chodzić, a jest już duża i silna, mimo, że ma 3 miesiące
wczoraj jak z nią szłam ze sklepu to mnie tak wytarmosiła, że myslałam, że mi ręka odpadnie, pcha sie na ulice pod auta... nie wyobrażam sobie spaceru z wózeczkiem i pieskiem u boku