Ja nigdy nie należałam do osób siedzących w domu, ale życie czasem płata figla...
Miałam dobrą pracę ale musiałam z niej odejść, pieniądze to nie wszystko.
Później miałam super pracę, zero stresu, rewelacyjna ekipa - w tym czasie martynka się urodziła i zaraz po macierzyńskim wróciłam do pracy. Niestety szef miał wypadek a że on był nie do zastąpienia musiał zawiesić działalność, a ja zostałam bez pracy.
W związku z tym postanowiliśmy że poczekamy jak Marti pójdzie do przedszkola. Efekt taki że młoda idzie już do 5-latków a ja nadal w domu siedzę. Powysyłałam cv i cisza... czasami już nie wierzę że można znaleźć pracę.
Dobrze że pomagam mojemu M, bo dzięki temu mam zajęcie. Albo pracuje w domu przy komputerze, albo wspólnie jeździmy.
Może wyda wam się to dziwne ale ja mam taką hmmm jak to nazwać hierarchię wartości... życie po części mnie tego nauczyło że: na pierwszym miejscu jest Monika, później mama, a na trzecim żona .
Tak naprawdę to same musimy wiedzieć co dla nas jest ważne i przez co czujemy się szczęśliwe bo trzeba pamiętać, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko
co do planów wakacyjnych to ja właśnie jestem w trakcie pakowania, w piątek wyjeżdżamy na Chorwację
[ Dodano: 26-06-2012, 07:50 ]
u was też dziś taka piękna letnia pogoda?
stawiam poranną
