Ciekawy przepis, to nie będe zawracać głowy moimi propozycjami, bo nie są tak interesujące
Ale przepisem się podziel.
A u nas proszę: pierwszy zgrzyt. Prawie 2 tygodnie temu rozmawialiśmy z teściami i pytamy, kiedy idą do wujków, bo wówczas bylibyśmy u moich rodziców. Teściowa mówi, ze zwykle chodzą w pierwszy dzień świąt, ale z racji jej imienin robionych w sobotę, to chyba trzeba pójść w drugi, a w pierwszy wujki do nich. To dograłam z moją rodziną, że będziemy u nich w drugi. A dzisiaj zgrzyt, bo teściowie oczywiście ida w pierwszy dzień, a drugi przeznaczyli na pobyt z najbliższą rodziną. Tylko dlaczego my tradycyjnie nic o tym nie wiemy i jesteśmy informowani po fakcie. I zgrzyt, bo mój M, ze może jednak się dostosujemy. Bo chyba nie warto iść na noże. A ja, że nie będę z gęby robić cholewy i koniec. Zresztą wiedzą, że są dwie rodziny. A poza tym, planowaliśmy pod teściów. Trudno, ale nie ustąpię i niech nie liczy na kompromis z mojej strony. A on, że mogliśmy my ustalić wcześniej tak tydzień temu. Nawet tego nie skomentowałam i koniec pieśni. Bałam się, że jak zacznę coś mówić, to po prostu polecę na ostro.
Poza tym zgrzyt numer dwa, bo moja mama w końcu stwierdziła, ze dosyć ciąglego przesiadywania u teściów i nocowania prawie tylko u nich. Ona się nie zgadza na nasz przyjazd na dwie, trzy godziny i powrót na noc do teściów. Oj przed nami ciężkie święta, ale jakoś przeżyjemy. W sumie to było do przewidzenia, ze w końcu się zbuntuje.
Ale moja mama mnie też pozytywnie zaskoczyła, bo na moją nieśmiałą propozycje, że w przyszłym roku może u nas zrobic wigilię, zareagowała naprwde super. Sama pociągnęła temat. Stwierdziła, że ona z tatą chętnie wybiorą się do nas na święta i będzie przeszczęśliwa, kiedy przywiezie parę potraw, a nie będzie robić wszystkiego.