Samanta, mój mąż jedzie już za tydzień
My dojedziemy jak się tam urządzi (oby jak najszybciej, jednak trzyma nas zakonczenie roku Bartka, więc pewnie lipiec wchodzi w grę)...
My sami jesteśmy jeszcze w szoku. To była koszmarnie ciężka decyzja. Zostawić wszystko, wszystkich i jechać? Co ze szkołą/przedszkolem :) same wątpliwości.
No, ale stwierdzilismy, że drugi raz taka oferta się nie trafi (mąż ma pracę w swoim zawodzie), że dzieci na pewno na tym zyskają, my też.
Moi rodzice będą do nas latać, my do nich. Świat ostatnimi laty bardzo zmalał.
Tibby, ja byłam zafascynowana Londynem jak jeszcze za czasów liceum pojechałam zwiedzać. Po kilku latach (na studiach) byłam tam pracować- i znielubiłam to miasto.
raz, że nie lubię takich molochów. Dwa, jest brudne, tłoczne.
Sęk w tym, że najpierw praca M miała byz w okolicach Manchesteru w jakiejś mniejszej miejscowości, potem jednak padlo na Londyn, i była już wtedy krótka decyzja...
Mieściny angielskie są fajne, klimatyczne i... przynajmniej jest większe prawdopodobieństwo spotkania rodowitego anglika
niż w wymieszanym Londynie
[ Dodano: 2011-05-06, 08:30 ]
Ale LAURA fajna!! I zmieniła się chyba :D