Awatar użytkownika
asiam_26
Ja wiem wszystko o forum
Ja wiem wszystko o forum
Posty: 652
Rejestracja: 09 mar 2007, 16:29

15 lut 2008, 09:53

Bartuś słoneczko w dniu Twojego święta życzę Ci mnóstwo uśmiechu i słonka na codzień i żeby Twoja buzia była na okładce gazetki to wtedy ją kupię na pamiątkę
Obrazek
Obrazek

[ Dodano: 2008-02-15, 08:57 ]
HekkateCo do nurofenu to tam też jest taka jakby strzykawka do podawania i tabelka ile podać. A co do stosowania to z umiarem nie za często ale jak się dziecko męczy to trzeba mu pomóc i dać żeby ból złagodzić
KajuniaŚliczne foteczki, mama i córcia niezłe laski :-D ( fajnie ma tata :ico_haha_01: )

Awatar użytkownika
lulu81
Trzy tysiące lat minęło...
Posty: 3150
Rejestracja: 09 mar 2007, 18:03

15 lut 2008, 11:09

Wszystkiego najlepszego dla [glow=green][size=200]Bartusia [/size][/glow]
[size=150]W tym dzisiejszym dniu radości, życzę 100 lat pomyślności.
Niech Ci życie w szczęściu płynie, niech Cię radość nie ominie!
Dziś chcę złożyć Ci życzenia, szczęścia, zdrowia, powodzenia.
Niech Ci słońce jasno świeci, i w radości dzień przeleci.
Niech odejdą smutki troski, By nastąpił dzień radości.
Te życzenia choć z daleka, płyną niby wielka rzeka.
I choć skromnie ułożone, są dla Ciebie przeznaczone...[/size]


Obrazek

Aga chyba masz racje, co do tego zgrzytania zabkami :ico_oczko:

Awatar użytkownika
qunick
Jestem najmądrzejszy na forum!
Jestem najmądrzejszy na forum!
Posty: 1507
Rejestracja: 07 mar 2007, 16:35

15 lut 2008, 11:26

mama Kasia, aga0406, ja mam dwie dziewczynki i Wasze opisy zachowania rodzeństwa są identyczne jak u mnie :)
Dorota.M., ładne foteczki rodzinki!

[ Dodano: 2008-02-15, 10:29 ]
Obrazek

Obrazek

Awatar użytkownika
Kajunia25
4000 - letni staruszek
Posty: 4709
Rejestracja: 09 mar 2007, 12:08

15 lut 2008, 11:26

Obrazek

Dziękujemy za miłych komentarzy ciąg dalszy :ico_haha_02:
Ale u nas dzisiaj piękna pogoda, mimo że w nocy był lekki mrozik :ico_brawa_01:

Awatar użytkownika
karolas
Mistrzu dwa tysiace!
Mistrzu dwa tysiace!
Posty: 2031
Rejestracja: 08 mar 2007, 14:26

15 lut 2008, 11:54

STO LAT DLA BARTOLINKA MOJEGO KOCHANEGO DUZO ZDROWECZKA ZYCZY CIOCIA KAROLINA MOZE PRZYSZLA TESCIOWA I AMLUSIA Z BRACISZKIEM :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_prezent: :ico_prezent: :ico_prezent: :ico_buziaczki_big: :ico_buziaczki_big: :ico_buziaczki_big: :ico_urodzinki: :ico_urodzinki: :ico_urodzinki: :ico_zdrowko: :ico_zdrowko: :ico_zdrowko:
Obrazek

Awatar użytkownika
MamciaKochana
Mistrzu dwa tysiace!
Mistrzu dwa tysiace!
Posty: 2042
Rejestracja: 08 mar 2007, 00:02

15 lut 2008, 14:25

STO LAT STO LAT DLA BARTOLINKA!!! NIECH ZYJE NAM!!! Niech mu gwiazdka pomyslnosci nigdy nieeeeee zagasnieeee, !!! :ico_tort: :ico_tort: :ico_tort: :ico_tort: :ico_tort: :ico_tort: :ico_tort: :ico_tort: ciocia magda z Julenka wysylaja buziaki, i gratulacje z roczku!!!

dorota m
. co to za bezczelni ludzie zyja na tym swiecie! po prostu nie mozliwe! Niech bym ja tylko takiego za kudlki zlapala! zaraz by wiedzial kim jest! Czart jeden! to facet nie widzi ze kurde wypadek byl, czlowiek sie martwi, jeszcze do siebie nie doszedl,a ten tu proboje interes robic na czyims koszcie?? jakby malo problemow bylo! zadnego wspolczucia niema! to jeszcze powinien powiedziec ze tylko za naprawe macie zaplacic a o reszcie mozecie zapomniec, to nie! on tu sobie szmugluje! wrrrrr :ico_zly: :ico_zly: :ico_zly: :ico_zly:


dzis juz tak sie poczulam samotna ze A. pracuje do tak pozna ze zadzwonilam do tesciowej i sobie z nia pogadalam hihihi ale od razu mi sie lepiej zrobilo, mimo ze mnie czasem niezle wkurza. Przyjedzie w srode dotrzymac mi towarzystwa i do zoo pojedziemy, bo mam wolne caly nastepny tydzien. ferie zimowe hurrraaaa !!! ani Julenki nie moge odebrac bo spi teraz w wozeczku na dworzu, wiec musze czekac do 15 echh ide posprzatac hihihi

Awatar użytkownika
Dorota.M.
Ja wiem wszystko o forum
Ja wiem wszystko o forum
Posty: 651
Rejestracja: 12 mar 2007, 14:33

15 lut 2008, 14:41

Obrazek

[ Dodano: 2008-02-15, 13:48 ]
cześć dziewczyny!
Ale mam dziś piękną pogodę! Słoneczko świeci ale za to zimno brrr
Kurcze wiecie nigdy mi się to nie zdarzyło, ale wiecie...zapomniałam że w niedziele jadę na chrzciny :ico_olaboga: kurcze dziś w ręce wpadło mi zaproszenie, olala jakbym zapomniała to ale by było. No więc śmigam po południu po prezencik i karolas wiesz dla Ciebie, po to cudo... Zatem w niedzielę egzamin, wpisy, szybka kawka u karolas i muszę śmigać na następną kawusie.
mamcia nie dziwie Ci się ze zadzwoniłaś do teściowej, jak samotnosć doskwiera to ja też szukam "pociechy" gdzie się da... teściowa w końcu też chyba człowiek :ico_oczko:
karolas śliczne fotki z urodzin Amelki - jak już wcześniej wspomniałam, ale dopiero teraz zauważyłam jaką Melcia ma śliczną bluzeczkę na zdjęciu, aż mi się miło zrobiło :-) Napisz jak się udał wieczór Walentynkowy
Kajunia Śliczne zdjecia, ale ty masz figurkę, laseczka jak się patrzy :-D

Awatar użytkownika
katelajdka
Obywatel Tik-taka
Obywatel Tik-taka
Posty: 923
Rejestracja: 08 mar 2007, 15:13

15 lut 2008, 15:38

Dziewczyny!!! Dziękuję za życzenia dla Bartusia!!! Oczywiście wzruszyłam się na maxa!! Zresztą beczę dziś od rana a tak naprawde to od wczoraj!! :ico_placzek:
Wyobraźcie sobie że Bartoszek budzil mi się dzis w nocy o tych samych porach co ja wstawałam w zeszłym roku, aż w końcu obudził się o 5:20 o tej porze o której ja wstałam juz do przygotowywania sie do wyjazdu do szpitala.
No dobra, zaraz wkleje opis... :ico_wstydzioch:

[ Dodano: 2008-02-15, 14:43 ]
Historia sprzed roku.

Ja całą ciążę przeszłam wspaniale, czułam sie bardzo dobrze, nie wymiotowałam, nie mialam żadnego zagrozenia w ogóle było super.
Termin porodu z miesiączki mialam ustalony na 12 lutego. Już w październiku na usg, podczas którego lekarz stwierdzil że bedziemy mieli syna, powiedzial że nasze dziecko urodzi sie najprawdopodobnie już w styczniu.
Powiedzial że spokojnie moge się spodziewać juz od 21 stycznia. A jak bylam na początku stycznia u lekarza w przychodni to powiedzial nawet ze już od 17 stycznia dziecko osiągnie parametry do porodu więc juz niebawem się pojawi!
Bylam bardzo podekscytowana mimo ze już ciężko bylo mi się poruszać, siedzieć, spać i w ogóle przy każdym ruchu Bartka czułam ból, a rozstepy pojawialy się niemal codziennie nowe.
Jak minęła połowa stycznia to czekałam, jak kończyl sie styczeń to rownież cierpliwie czekałam, jak urodzila sie Amelka Karolas to już myślałam że to ja bede nastepna ( my miałyśmy termin z miesiączki na ten sam dzień),
ale niestety nic nie wskazywało ze poród niebawem. W końcu zrezygnowana jak minąl 12 lutego to lekarz powiedział że do tygodnia sami wywolają poród. Imałam się wszystkich sposobów wywołujących poród i w końcu 14 lutego o 15:30 zaczęly sączyć mi sie wody,
ale nie było to silne więc położna poradziła ze o ile nie odejdą w nocy i skurcze sie nie pojawią mocne to mam się rano zgłosić na oddzial.
Ciarki przechodzily mi po plecach ale nadal cierpliwie czekałam co bedzie dalej! Wody nie odeszly ale nad ranem o 5:00 zaczeły się bolesne skurcze. Wykąpałam sie i przygotowałam do wyjazdu dpo szpitala, mąż wstał o 6:30, zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy o 8:00 gotowi do szpitala.
Bardzo sie cieszyłam że juz niedługo bede tulić swoje maleństwo w ramionach i nie bałam się. Ale już podczas badania przez położną troche nabrałam strachu bo ona zrobila mine strasznie wystraszoną, powiedziała że widzi ze dziecko bedzie bardzo duuże.
Zapytałam czy cesarka bedzie konieczna, a ona że raczej powinnam sobie dać radę. Raczej powinnam.... spoko pocieszenie! No i zabrali mnie na porodówkę, wiadomo lewatywka i te sprawy...
W końcu dali oksytocyne bo nie miałam widocznych skurczów a jednak dzień wcześniej już sączyły sie wody, które ostatecznie chlusnęły po przyjeździe do szpitala, chyba mnie wytrzęsło w samochodzie. Wzięłi mnie na usg i lekarka powiedziała że dziecko waży 3700. Załamałam sie że takie duże... gdybym wtedy znala prawde...
Ale lekarka powiedziala ze takie dziecko uda mi sie naturalnie urodzic wiec powrót na porodówe na piekne łóżeczko. No i zaczęły sie skurcze na maxa po kroplówce, godziny mi mijały a ja już po kilku nie wiedziałam jak sie nazywam, potem mąż powiedział mi że dobrze ze nie robił mi zdkjęć bo wyglądałam jak śmierć,
zreszta on też nie najlepiej po tylu godzinach nerwów, bez jedzenia i ogólnie w przerażeniu o mnie i dziecko. Lekarka była okropna, z każdym przyjściem coraz namiętniej robiła mi masaż szyjki, tak że myślałąm ze skonam, ale chciałam zeby wreszcie to rozwarcie się powiększało. Po wielu godzinach ciągle były 3 cm.
Moja cała rodzina czekała pod telefonem, byli przekonani że szybciutko urodzę bo tak byłam dobrze nastawiona a tu nic. Wiec zadzwoniła do mnie siostra tam na porodówke i podała mi słuchawkę położna, siostra nie poznała mnie po głosie. Przeraziła sie i postanowili że przychodza do zspitala. Była już 17:00.
Pytali pod dzrwiami co się dzieje ale nikt nie chciał im za bardzo mówić, po prostu kazali czekac, a ja coraz bardziej cierpiałam nie miałam poczucia czasu, bylam głodna i wykończona, bartek ciągle sie wiercil, mimo iż wód już nie było. Jak rozmawiałam z siostrą to powiedzialam że nic mi nie pomagają i już nie moge wytrzymać ale nie wiedzialam ze lekarka to słyszała.
Przyszła potem do mnie i nawrzeszczała na mnie że nie mam prawa wynosić informacji z porodówki na zewnątrz, że jestem źle nastawiona do porodu i dlatego nie mogę jeszcze urodzić. Byłam załamana, nawet nie mogłam jej nic powiedzieć bo po pierwsze z bólu umieralam, po drugie bylam od niej zależna i bałąm sie że bedzie tak złośliwa ze jeszcze bardziej da mi w kość.
W tym momencie juz marzyłam o cesarce tym bardziej że czułam ze ciało już ze mną nie współpracuje i nie uda mi sie urodzic. Ciagle jakaś dziewczyna rodziła na łożkach obok, widziałam te dzieciaczki które ważą a ja nic... Ale byłam długo dzielna, nie chciałam się poddać...
W końcu o 19:00 przyszła lekarka i dała mi jeszcze godzine.
O 20:00 rozwarcie było ciągle 3 cm więc zadecydowała o cesarce. Z wielką łaską. Poźniej podczas operacji widzialam jej twarz jak wyciągnął chirurg mojego Bartusia, jak jej się oczy zrobiły ogromne i powiedziala ze to dziecko ma chyba 4,5 kg! A potem jak juz zważyli bartusia to polożna powiedziala że 4750 wagi!! Nie mogla uwierzyć.
I dwa razy kazała zmierzyć bo jej sie nie chciało wierzyć ze może mieć dziecko 64 cm wyciągniete z mojego ciała.
Bo to oczywiście nie jest zaskoczeniem widok tak duzego dziecka, zdarzają sie większe, ale nie z takich matek jak ja. JA mam 156 cm i przed ciażą ważyłam 48-50 kg. Takze jestem raczej drobna. Brzuch miałąm duży ale to jeszcze o niczym nie świadczy przecież.
Urodziłam o 20:40, po kilku minutach po raz pierwszy zobaczyłam Bartusia. Był prześliczny i bardzo podobny do mojego męża!! No dosłownie jak klon!!! Powiedziałm mu że to ja jestem jego mamą i sie rozplakałam!!Po wszystkim zabrali mnie na salę, dzięki Bogu bylam na niej sama, wprawdzie to była najgorsza sala ale to nie mialo dla mnie znaczenia. Byłam tak zmęczona ze myślałam ze nie wytrzymam. Dali mi Bartusia na piersi, pozwolili mu się poprzytulać a potem go karmiłam. Na szczęście pokarm mialam od razu. Bylam bardzo szcześliwa mając swoje szczęście przy sobie. W nocy polożne wzięły mi go do siebie żebym się wyspała, na szczeście moje dziecko bylo bardzo spokojne więc do chyba 7 rano mogłam spać. Jednak już rano wszystko mnie bolało, przywieźli mi dwie dziewczyny których dzieci ciągle plakały, a one same chrapaly jak najęte i ja w tym wszystkim z cewnikiem, bez możliwości wstawania poczulam że oszaleję!! Teraz już wiem że wtedy dopadło mnie baby blues. Może nie w takim mocnym stadium ale jednak na tyle żeby nic mnie nie cieszyło poza moim dzieckiem. Ale mimo wszystko często wykonywałam wszystkie prace przy nim jak robot, po prostu robilam co muszę. Szczerze mówiąc nikomu o tym nie mówiłam... Zdobyłam się tylko Wam na szczerość... Długo na myśl o tym że mogłabym jeszcze raz byc w ciąży i rodzić i przechodzić te ciężkie chwile na początku macierzyństwa dostawalam "białej gorączki". Pierwszych kilka miesięcy nawet nie pamiętam jak minęły. JEdyne co pamiętam to ciągły ból, brzucha (rany), piersi, głowy z wyczerpania i ogolnie tak narzekałam ze mąż mial mnie dość. Dzięki Bogu w końcu to minęło!!! Teraz to nie wyobrażam sobie żeby nie miec jeszcze drugiego dziecka a przede wszystkim codziennoć z Bartusiem jest dla mnie najcenniejsza!! Kocham go ponad życie i bardzo mi brak tych miesiecy które stracilam przez to ze nie moglam dojść do równowagi przez to że tak źle byłam traktowana podczas porodu i ogólnie miałam żal do świata ze taki duzy synek we mnie urósł co uniemożliwiło mi normalny poród, normalną egzystencje po porodzie, bo ja go nie moglam nosić kilka miesiecy jak rana była świeża bo był za ciężki, bardzo szybko przybieral i juz po 3 miesiącach ważył 8600.Dlatego nawet nie mogłam sie nacieszyc noszeniem go w ramionach. No nic najważniejsze że teraz rekompensuje mi wszystko! Jest cudownym kochanym dzieckiem i mamy taki kontakt że wszyscy mi zazdroszczą!!

aga0406
Mistrzu dwa tysiace!
Mistrzu dwa tysiace!
Posty: 2444
Rejestracja: 14 wrz 2007, 08:08

15 lut 2008, 15:52

Katelajdka opis piękny aż się poryczałam :ico_placzek: Ciężko było .... ale najważniejsze ze już teraz jest ok. :ico_buziaczki_big:

Awatar użytkownika
lulu81
Trzy tysiące lat minęło...
Posty: 3150
Rejestracja: 09 mar 2007, 18:03

15 lut 2008, 16:04

Katelajdka swietnie opisalas to wszystko, :ico_brawa_01: , tak sie poryczlam

Wróć do „Pierwsze kroczki, czyli roczek za mną!”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość