: 09 kwie 2008, 20:06
Małgorzatka- musisz teraz bardzo uważac na siebie. Dziweczyny mają rację, niech w domu odciążą Cię maksymalnie, a Ty wyleguj się w łóżeczku.
karolas- mam nadzieję, że z tym wychowawczym jakoś wyjdzie. U nas w karaju są takie durne przepisy własnie - ja nie wiem kto to wszystko wymyśla.
Wyjzad- kobietki, chętnie bym Was wszystkie poznala osobiście. Ale u nas to nie wiadomo czy mój mąż będzie mógł pojechac i nas zawieź - jego praca jest niestety bardzo wymagająca. I tak nigdy sami nie możemy nic na 100% zaplanowac, bo wiecie nie jeden raz juz tak było, że jednego dnia bylo ustalone że gdzieś jedziemy, czy się z kimś spotykamy, a tu nagle telefon i klops. Ja to juz nawet jestem do tego przyzwyczajona - takie życie, i niestety jak coś nie wyjdzie to już tego tak nie przeżywam
Co u nas
Tobiś zdrowy (uff), ja chodzę do pracy. A mój mężuś jest własnie na lotnisku w Bejrucie i wraca dziś do kraju. NO jeszcze nie do domu, w domu będzie dopiero w piątek - ale już będzie przynajmniej w Polsce
A ja cóż - wielkie przygotowania - bieganina itp .
A najgorsze, że @ dostałam, i mam nadzieję, że mi się skończy do piątku - hi hi a tak na marginesie to już się szykuję na powitanie - kupiłam sobie ekstra koszulkę, hmm w sumie więcej odkrywa niż zakrywa. Dziś porządki w włocharach - hi hi - mega depilacja
Ech- co ja Wam tu opowiadam - wybaczcie, ale jakoś tak......
karolas- mam nadzieję, że z tym wychowawczym jakoś wyjdzie. U nas w karaju są takie durne przepisy własnie - ja nie wiem kto to wszystko wymyśla.
Wyjzad- kobietki, chętnie bym Was wszystkie poznala osobiście. Ale u nas to nie wiadomo czy mój mąż będzie mógł pojechac i nas zawieź - jego praca jest niestety bardzo wymagająca. I tak nigdy sami nie możemy nic na 100% zaplanowac, bo wiecie nie jeden raz juz tak było, że jednego dnia bylo ustalone że gdzieś jedziemy, czy się z kimś spotykamy, a tu nagle telefon i klops. Ja to juz nawet jestem do tego przyzwyczajona - takie życie, i niestety jak coś nie wyjdzie to już tego tak nie przeżywam
Co u nas
Tobiś zdrowy (uff), ja chodzę do pracy. A mój mężuś jest własnie na lotnisku w Bejrucie i wraca dziś do kraju. NO jeszcze nie do domu, w domu będzie dopiero w piątek - ale już będzie przynajmniej w Polsce
A ja cóż - wielkie przygotowania - bieganina itp .
A najgorsze, że @ dostałam, i mam nadzieję, że mi się skończy do piątku - hi hi a tak na marginesie to już się szykuję na powitanie - kupiłam sobie ekstra koszulkę, hmm w sumie więcej odkrywa niż zakrywa. Dziś porządki w włocharach - hi hi - mega depilacja
Ech- co ja Wam tu opowiadam - wybaczcie, ale jakoś tak......