Wczoraj laba. Mati przyjechał szczęśliwy, ale padnięty. Szybko usnął i myślałam że rano pośpi. Nic bardziej mylnego. 7.05 już był u mnie, a 20 minut później włączył sobie Franklina:) ja też podniosłam się o 8 i już wcinamy śniadanko. Po 10 wiozę małego do domowego przedszkola, a sama jadę do chirurga dentysty z wielką nadzieją, że wyrwie mi tą ósemkę. I moje cierpienia choć trochę znikną:)
Co do ubierania dzieci przez facetów, to też szlag trafia jak mąż rano go ubiera. Zupełnie nie wie co ma wziąć. Natomiast jak wiem, że zostają sami, a mnie nie ma co już teraz się rzadko zdarza, to po prostu nie myślę o tym, bo bym się niepotrzebnie stresowała. Niech robią co robią myślę sobie. Mati zostawał na noc z tatusiem już wiele razy jak jeździłam na zjazdy i jakoś nadal żyje:)
Kilolek ja też miałam zdziwienia, że Mati zostaje z tatusiem, ale naprawdę mówiłam to bardzo dumnie. Robiłam swego czasu nawet tak, gdy byłam bardzo niewyspana. Odciągałam jedną porcję mleka w ciągu dnia i na jedno karmienie w nocy wstawałam ja, a na drugie mąż podgrzewał tą odciągniętą porcję i karmił sam, a ja spałam.
Ewunia wracaj nam szybko do zdrówka!!