hej
ja mysle ze w tym utrzymywaniu sie alergenu to tez chodzi o to ze jak cos uczuli to tez szybko nie znika
ale utrzymuje sie wlasnie ok 1-2 tyg
czy dwa tygodnie to mi koleżanka nie potwierdziła, ale powiedziała że są alergeny które utrzymują się długo.
mi nie chodziło o to że 2 tygodnie alergen trzyma ale może nawet do 2 tygodni,pamiętam musiałam zeszyt prowadzić i spisywać co jem i później już wiedziałam co uczula.
jak już alergia wyjdzie to potrafi trzymać bardzo długo,czasem miesiącami z nią walczyliśmy,czasem zapalenie płuc było itd...
Nawet jak się wprowadza nowe posiłki to nie wystarczy jeden czy 2 dni obserwować jak toleruje czasem potrzeba więcej dni.No ale to nie znaczy że każdy ma przez 2 tygodnie zapisywać co je
chodzi o to ,że czasem można się zdziwić bo coś wysypie malucha a "w ostatnich" dniach "nic takiego" nie jadłyśmy...
Nie ma co na zapas się zamartwiać,dopiero jak się okaże ,że z maluchem coś nie tak,boli brzuszek czy coś wysypało to wtedy dobrze poobserwować co się je a puki nic się na alergię nie zapowiada to nie ma co wariować.Ja też nie zamierzam ale to prawda,że mimo,że się już dawno coś strawi jakieś śladowe ilości w organiźmie mogą zostać czy to u malucha czy w mleku mamy a tym bardziej ,że jak ma się na coś alergię to znaczy,że orkanizm tego nie toleruje lub sobie z tym nie radzi no i może to potrwać zanim się tego pozbędzie.
magda7, znajoma dobrze ci właśnie mówiła,maleństwo dopiero się uczy trawić i przyswajać i pewnie,że można do wszystkiego podchodzić na luzie a najwyżej popłacze...ale trochę ostrożności nie zaszkodzi,a może zaoszczędzić nie jednej kolki czy zaparcia.
a z zakupów aptekowych to ja mam do pępuszka wodę utlenioną i spirytus salicylowy,do noska wodę morską właśnie no i roztwór nadmanganianu potasu do kąpieli sporadycznie.
i tyle...
i właśnie madziorka napisała ,że wanienkę kupiła...zupełnie o tym zapomniałam hehe.Więc muszę kupić wanienkę
tantum rosa mam,nie używałam w poprzednich ciążach tzn po porodach a szkoda bo miałam nie złe nacięcia...no ale nie wiedziałam,że jest...teraz mam całe opakowanie
jedna dziewczyna na forum radziła rozpuścić i dać do buteleczki z "psikaczem" no więc kupiłam taką buteleczkę i żeby po każdej toalecie się zpsikać i osuszyć i szybko się zagoi,no zobaczymy...Choć powiem szczerze,że liczę po cichu ,że jak urodzę naturalnie to uda się nie nacinać,ponoć tu nie nacinają.
no ale można i popękać.Ech zobaczymy jak to będzie...
wiecie co,ja to się martwię o lewatywę,bo tu nie robią
a zapomniałam w pl kupić.Wiem,że się czasem organizm sam oczyszcza przed porodem no ale ja nie miałam tego szczęścia i mi robili lewatywę i przynajmniej bez stresu rodziłam a teraz ...się stresuję...
chyba chociaż jakieś czopki sobie sprawię