Ale trochę zbyt dużo przypraw
Zobaczymy co powie mój M. Bo do jego powrotu to się dopiero przegryzie. Ostatnio wszędzie dodaję zbyt dużo przypraw
ale dzisiaj miałam kłótnie z moim M. Tradycyjnie, on na wszystko ma czas, a ja jak zwykle pod presją czasu. Przy śniadaniu mnie zdenerwował, bo się głupio pyta czy sprawdziłam, gdzie najtaniej drukowanie, bo daję zarobić jednej firmie, a ja, że przecież on miała się tym zająć, a naprawdę nie miałam czasu. A potem, że miałam doktorat podzielić na strony, gdzie kolor, gdzie bez. No już mnie zdenerwował, bo się głupio czepia, a przecież wiem co mam robić. Ale to nic. Przychodzi do wyjścia, a ten niegotowy. Dziecko czeka ubrane, żłobek zaczyna śniadanie o 8, a ona ma czas
A potem spóźniony prosi, żeby przyjęli dziecko, a ona też taka rozbita, bo przecież inne dzieci już kończą jeść, a Amelcia ma 5 minut na zjedzenie. Po dwóch uwagach i braku reakcji z jego strony, wpadłam w furię. Zaczęłam się drzeć i zabrałam dziecko i sama wyszłam. Wyjeżdżam autem a ten podjeżdża swoim i mówi, że się nie ruszy dopóki mu dziecka nie dam.
Tak się zdenerwowałam, że mówię, że zaraz mu przestawię samochód i wjadę w niego jak się nie ruszy. Będzie jeździł bez drzwi. Na parkingu inne auta, ludzie patrzą na nas, jak na kretynów i słusznie, i nikt nie może wyjechać. W końcu ustąpiłam i dałam mu dziecko.
Oj czuję, że to jeszcze nie koniec