ja rodziłam niedawno na wyspiańskiego i wcale nie jestem zadowolona. Zuzię rodziłam pod szyndzielnią i dla mnie to dużo lepszy szpital. Porody były skrajnie inne więc tego nie będę porównywac, bo Zuzię męczyłam 19 godzin a Wojtka po trzech godzinach od pierwszego skurczu miałam po drugiej stronie brzucha. Natomiast jeśli chodzi o opiekę po porodzie to na wyspiańskiego nie ma jej wcale. Z porodówki musiałam iśc na nogach na salę bo nie było wolnego łóżka żeby mnie przewieźc

dobrze że mi położna chociaż torbę dźwigała. Na sali też nie było wolnego łóżka bo dziewczyny które wychodziły do domu jeszcze nie wyszły a mnie już przyprowadzili, posadzili na stołku i kazali czekac na przebranie pościeli. Poza tym jeśli byłoby to moje pierwsze dziecko zupełnie nie wiedziałabym jak mam przystawic je do piersi - pod Szyndzielnią od razu po ulokowaniu na sali odwiedza doradca laktacyjny i codziennie sprawdza czy nie ma kłopotu z karmieniem. Przy Zuzi miałam bo nie umiała ciągnąc - Pani przychodziła 3 razy dziennie, a podczas nawału przyniosła elektryczny odciągacz pokarmu. Natomiast na wyspiańskiego w ogóle nie interesują się czy dziecko je czy nie. Jedna dziewczyna z sali też miała kłopot z karmieniem małego, to dawali jej ciągle butelkę, a po dwóch dniach przyszła jakaś młoda lekarka i zapytała czemu nie chce karmic piersią.. dziewczyna się pobeczała bo chciała ale dziecko nie umiało ciumkac i okropnie płakało.
Inna rzecz: pod Szyndzielnią obchód dla maluszków odbywa się normalnie w sali i wszystko jest robione na oczach matek, kąpiel też. Ważenie, badanie i od razu mówią co i jak. Natomiast na wysp. zabierają dzieci, kąpią je nie wiadomo gdzie, Wojtek był badany raz w sali przez studentów i raz była pediatra wieczorem przed wypisem, powiedziec ile waży i że wszystko ok. Myślę że jeśli jakieś wyniki wyszłyby złe to nie zaniedbali by tego. Ale dla mnie zero informacji.
Kolejna różnica: w Woj. pościel położne przebierały jak tylko się pobrudziła, nawet jeśli miałoby to byc 2 razy dziennie - ja raz nie zauważyłam że zbrudziłam to mnie "opieprzyły" że nie śmiem leżec w brudnej pościeli. Na wysp. mogłam prosic cały dzień i dopiero przyszły wymienic jak wychodziłam do domu
No i chyba ostatnia różnica to warunki sanitarne, te prysznice na wysp. to okropieństwo brr. w woj. w kabinie (a nie za ceratową zasłonką) masz guzik do wzywania położnej jakby ci się słabo zrobiło. Poza tym widac biedę na wysp. te ubranka dla dzieciaczków, kocyki, przewijaki, pościel na łóżkach nierzadko dziurawe i naprawdę zużyte..
aa i jeszcze jedno

na wysp. leży się zaraz obok porodówki więc w nocy słychac jak inne dziewczyny rodzą, krzyczą i stękają, a w woj. jest to całkiem osobna częsc zamykana na domofon.
takie ja mam odczucia z porównania, bo jeśli chodzi o opiekę to wszędzie są ludzie mili i pomocni jak i "stare rury"
ale się napisałam
idę wyciągnąc ciasto z piekarnika