Strona 3 z 14

: 16 maja 2007, 23:38
autor: Magdalena_82
eee tam , przesadzacie :-D

: 17 maja 2007, 11:32
autor: gosia888
nie nie i jeszcze raz nie!
Nie wyobrażam sobie by mój P miał taką przyjaciółkę której by sie zwierzał ze wszystkiego, spał w jednym łóżku itd. Moja zazdrość by dosyć szybko zniszczyła tą przyjaźń.
Z własnego przykładu wiem że od przyjaźni do zakochania jest jeden malutki kroczek. Ten kroczek bardzo łatwo przekroczyć. A co do chemii to ona może pojawic sie pozniej.

: 17 maja 2007, 22:21
autor: biedroneczka
Naprawdę jest mi trudno zrozumieć, dlaczego z taką stanowczością większość twierdzić, że przyjaźń damsko-męska jest niemożliwa, a nawet że jest czymś złym :ico_olaboga:

Czy to nie jest normalne, że ma się osobę bliską, z którą można o wszystkim porozmawiać, liczyć na nią w każdej sytuacji i być gotowym do jej wysłuchania, ewentualnej pomocy? Dlaczego tak znaczącą rolę ma tu odgrywać płeć?! Czy każdego mężczyznę i każdą kobietę musi łączyć coś więcej? Jeśli tak, to rozumiem, że nie odwiedzają Was żadnego koleżanki (co by nie kusić męża) i żadni panowie (żeby przypadkiem nie wodzić Was na pokuszenie).

No wierzyć mi się po prostu nie chce, bo zawsze myślałam, że to raczej panowie bronią swojej zdobyczy :-P

: 17 maja 2007, 22:39
autor: Magdalena_82
biedroneczka, mnie tez to dziwi ogromnie...
Dlaczego od razu padło stwierdzenie...że meżczyzna będzie spał ze swoją przyjaciółką w jednym łózku :ico_szoking:
przyznam się że ja nie śpie ani ze swoja przyjaciółka ani z przyjacielem :ico_szoking: śpie z mężem i często gesto z synkiem :-D

: 17 maja 2007, 23:24
autor: OTWiosny
A moje meskie przyjaznie trwaja. Zmienil sie ich charakter- bo moj maz teraz jest moim najwiekszym przyjacielem. Ale moi dwaj przyjaciele nadal sa dla mnie bardzo wazni. jeden z nich jest facetem mojej najblizszej przyjaciolki- odgryzlabym sobie lape gdyby zaczelo sie dziac cos wiecej. nie dzieje sie nic, oprocz tego ze naprawde wiele jestesmy sobie w stanie powiedziec. Moj drugi przyjaciel tez ma zone, bardzo ja lubie, chociaz przyjaciolka bym jej nie nazwala. W czasach studenckich uchodzilismy za pare, spalismy na praktykach w tym samym pokoju. NIgdy nie dzialo sie NIC- i nie mozna powiedziec ze nie ma chemii- owszem jest. Po prostu oboje mamy sztywne standardy moralne i jasne uklady- przyjazn to jedyne co moge ci zaofiarowac dziekuje. Wiele razem przeszlismy. Ale to tylko przyjaciele. Moj maz tez mial taka przyjaciolke, niestety ona mnie nie polubila i uklad sie rozpadl- ale pozwala mi na te przyjaznie, bo rozumie je.

: 21 maja 2007, 15:11
autor: Gosia
Może dlatego nie powinnismy miec przyjaciół o odmiennej płci, bo nasi męzowie, albo my jako żony powinniśmy byc dla siebie największymi przyjaciółmi. Mąż i żona sa najbliższymi dla siebie osobami i byłabym bardzo niezadowolona jakby mąż zwierzał się ze swoich problemów jakiejś przyjacióleczce zamiast mnie, ufał jej bardziej niż swojej żonie. Ot i tyle.

: 21 maja 2007, 16:36
autor: biedroneczka
Ale czasami warto się kogoś poradzić, podyskutować o postępowaniu swoim męża, żeby móc lepiej zrozumieć siebie i jego albo po prostu mieć możliwość wysłuchać opinii innej osoby. Ja bardzo lubię takie rozmowy z moim Przyjacielem i często są mi ogromnie pomocne :ico_haha_02:

: 22 maja 2007, 08:38
autor: Kristi
Ja nie rozumiem po comi bylby potrzebny jakis tam przyjaciel jak mam meza i moge smialo z nim o wszystkim gadac o tym co mnie meczy,denerwuje itd.. Nie potrzebuje przyjaciela i jakis tam wielkich porad bez przesady uwazam ze taka przyjazn damsko meska raz ze jest bez sensu a w dwa ze szybko gasnie jak juz jest..

: 25 maja 2007, 09:40
autor: moni26
Ja od ponad 3 lat mam przyjaciela, ale głównie kontaktujemy się przez gg i meilowo, bo mieszka na drugim końcu Polski. Poznaliśmy się na czacie i do dzis przetrwała nasza znajomość. W ubiegłe wakacje był u nas, z moim mężem dogadują się dobrzę, sa kumplami. Nawet maja wspólna pasje: fotografie.
Nigdy o nim nie pomyślałam jako o potencjalnym facecie z którym mogłabym coś przeżyć. Jest to druga osoba która tak duzo o mnie wie (na 1 miejcu jest oczywiście mój mąż). To jest poprostu mój przyjaciel.
Dlatego mogłabym powiedzieć, że jest możliwa taka przyjażń, ale....
Właśnie, zawsze jest jakieś ale. Mój mąż miał przez jakiś czas koleżankę i w ich znajomości pojawiło się zaangażowanie. Nie było wesoło, ale mamy to za sobą. Jesteśmy obecnie szczęśliwą parą :-) Teraz mój M ma bardzo dobra znajomą, osobiscie też ją znam. Bardzo fajna i sympatyczna osoba. Na poczatku podchodziłam z rezerwą do ich znajomości, ale teraz ja akceptuję. weim że maja jakieś "swoje tajemnice", ale to mi nie przeszkadza. Ufam mu i wierzę że nic sie nie wydarzy.
Tylko czy mogę zaufac tamtej kobiecie?

Jesteśmy sami odpowiedzialni za własne decyzje, za własne zycie...

: 26 maja 2007, 22:50
autor: Gosia
Kristi pisze:Ja nie rozumiem po comi bylby potrzebny jakis tam przyjaciel jak mam meza i moge smialo z nim o wszystkim gadac o tym co mnie meczy,denerwuje itd.. Nie potrzebuje przyjaciela i jakis tam wielkich porad bez przesady uwazam ze taka przyjazn damsko meska raz ze jest bez sensu a w dwa ze szybko gasnie jak juz jest..


W pełni Cię popieram Kristi - nie potrzebny mi jakis tam przyjaciel skoro mam męza i skoro już został moim męzem to oznacza, że jest najbliższą mi osobą i wszystko mogę mu powiedziec. A jesli mam jakis problem z własnym męzem to jednak najlepiej jest rozwiązywac go z mężem a nie przyjacielem. Nie pozwoliłabym sobie, żeby mój mąż rozwiązywał nasze problemy z przyjacióleczką. Mówi się, że dwoje to para a troje to tłum. Nie potrzebni sa jacyś mediatorzy w zdrowym i dojrzałym zwiazku. No chyba, że w małzęnstwie brakuje jakiejś nici porozumienia, coś się sypie, dzieje się źle, to tez chętie bym się przerzuciła na "przyjaciela" :ico_smiechbig: najlepiej przystojenego i takiego co mnie zawsze wysłucha, przytuli, pocieszy :ico_haha_01:
Nie ma się co czarowac, płec przeciwna to jednak płec przeciwna...